Plac NZS zamienił się w pole bitwy
W niedzielę o godz. 12.30 pl. NZS przemienił się w prawdziwe pole bitwy. Miała tam bowiem miejsce rekonstrukcja Bitwy Białystockiej. Były wybuchy, strzelanie, wojskowe wozy, pojazdy i wiele innych. Impreza ściągnęła tłumy widzów.
- Bardzo fajnie to przygotowali, wszystko widać, że jest przemyślane. Już same dźwięki robią wrażenie, wybuchy słychać chyba z daleka. Myślę, że jest to ciekawe widowisko, przypomina o ważnych wydarzeniach dotyczących naszego miasta. Rok temu niestety nie byłam, więc nie mam porównania obu rekonstrukcji, ale tegoroczna bardzo mi się podoba – mówi Adrianna Piskorz, obserwująca widowisko.
W wydarzeniu wzięło udział wiele rodzin z dziećmi. To najmłodsi najgłośniej krzyczeli widząc nadjeżdżające konie i słysząc wystrzały.
- Walczą tak jak w filmie, jest super. Mamusia mi tłumaczyła, że rekonstrukcja to taki teatr na podwórku, aktorzy pokazują nam - co się kiedyś wydarzyło, bo to było naprawdę. Bardzo mi się podoba – mówi 8-letni Michał Reszko, który przyszedł zobaczyć bitwę z rodzicami.
Inscenizacja ciekawa, jednak nagłośnienie zbyt słabe
Całość trwała kilkadziesiąt minut, wiele osób stawało na różnych podestach i słupach, by cokolwiek zobaczyć. Pojawiło się też jednak kilka uwag.
- Jest jakiś pan, który co jakiś czas zabiera głos przez mikrofon. Podejrzewam, że opowiada co się dzieje, podkreślam - podejrzewam, bo jest to tak niewyraźne, że nie potrafię rozróżnić żadnego słowa. Impreza jest super, wszystko fajnie przygotowane, ale nagłośnienie to porażka – mówi Ewelina Jakubowska z z Białegostoku.
W inscenizacji uczestniczyło łącznie około 120 osób. Były też konie, wozy i taczanki. Po zakończeniu widowiska rekonstruktorzy i pojazdy biorące udział w widowisku udali się pod Muzeum Wojska w Białymstoku. Tam mieszkańcy miasta mogli zrobić sobie z nimi wspólne zdjęcia oraz spróbować prawdziwej, woskowej grochówki.
Zobacz też:
Działania wojenne przeniosą się w inny rejon miasta