Kiedy język rozbija się o granice świata zaczyna on wyć syrenami alarmowymi, niemym przerażeniem i propagandą <<pokoju>> brzęczącą z kontaktów w ścianie - można przeczytać w opisie ekspozycji.
Gdy słońce jest nisko – cienie są długie to zbiorowa wystawa młodych, białoruskich twórców. Dotyczy ona procesów, jakie zachodzą w Białorusi, pokazane są formy życia, język rytualny, liminalność przestrzeni, przełamywanie cykliczności czasu. Pokazuje wymiar mentalny Białorusi, stwarza swoją własną teorię widzenia. Można zgłębić białoruską tożsamość, jednocześnie wystawa ta jest mocnym głosem sprzeciwu wobec tego, co dzieje się obecnie i w Białorusi, ale także w Ukrainie.
- Ten projekt urodził się z takiego poczucia solidarności z Białorusią, z protestami w Białorusi, z udziałem artystów w tych protestach. Dla nas to jest naturalne środowisko, my pracujemy z artystami z Białorusi od lat. Ogromnie mi miło, że inicjatywa zrealizowania takiego projektu wyszła ze strony Instytutu Goethego w Warszawie. Zarówno Galeria Sztuki Współczesnej w Lipsku, jak i Instytut Goethego są naturalnymi partnerami. Pracowaliśmy wspólnie nad to wystawą prawie rok. I była to dla mnie współpraca ekscytująca, bardzo wiele się nauczyłam. I jestem bardzo wdzięczna za energię i wkład merytoryczny. Fundacja Polsko-Niemiecka jest także naszym partnerem oraz Ambasada RP w Mińsku, która nam bardzo pomogła – mówiła Monika Szewczyk, dyrektorka Galerii Arsenał.
- Najważniejsi są artyści i sztuka. Zdecydowaliśmy się zaprosić znakomitą kuratorkę i krytyczkę – Annę Karpenko i jej pozostawiliśmy wszelkie decyzje dotyczące wystawy, artystów i zaproszenia ich do tego projektu – dodała Monika Szewczyk.
Dyrektorka Galerii stwierdziła, że ważną rolę odegrał tutaj tekst Ani Karpenko, dotyczący protestów w Białorusi i ich wizualnej strony.
- Toczył się rodzaj dyskusji, że protest jest bardzo plastyczny, protest używa języka sztuki, że w pewnym momencie zaciera się granica między aktywizmem a sztuką. Anna Karpenko chciała zrobić tę wystawę głębszą i bardziej uniwersalną, niż proste przełożenie języka protestu na wystawę – podkreślała Szewczyk.
Jak mówiła kuratorka wystawy, Anna Karpenko, Galeria Arsenał zawsze wykazywała uważność na to, co dzieje się w Białorusi. Karpenko uważa, że Białoruś od zawsze jest w cieniu Europy, a Galeria była i jest takim miejscem, w którym głośno i wyraźnie mówi się pewne rzeczy.
- Dla nas było to pewną trudnością moralną zdecydować się na nieodkładanie tej wystawy w kontekście wojny między Ukrainą i Rosją, ale ten język sztuki jest bardzo często jedyną formą wyrażenia sprzeciwu wobec opresorów i agresji. Białoruś aktywnie uczestniczy w konflikcie i jest to dla mnie osobiście wielkim dramatem. I przez ten język sztuki możemy wyrazić swój sprzeciw – dodała Anna Karpenko. - Wystawa ukazuje głębszy aspekt istniejących w Białorusi archaicznych struktur, ale też wartości związanych z tym. Te wartości są wyrazem buntu przeciwko opresji.
- Spotykamy się w ciemnych czasach dla Europy i Białorusi, na Białorusi ten czas jest ciemny i cichy. Nie zobaczymy podobnych wystaw w Mińsku. W tej chwili działają tylko państwowe instytucje, które są bardzo ciche, nic nie dzieje, nie ma krytyki w tych instytucjach. Artyści próbują pracować w tych czasach, bowiem jest to głos sprzeciwu wobec tego, co się dzieje – powiedziała współkuratorka wystawy, Sophia Sadovskaya.
Artyści białoruscy często przenoszą swoją działalność twórczą z przestrzeni miejskich do natury i miejsc, które nie są zaludnione.
Artystki i artyści wystawy: Alexander Adamov, Irina Anufrieva, Bazinato, Evelina Domnitch / Dmitry Gelfand, Jazep Drazdovič, Zhanna Gladko, Jan Helda, Zahar Kudin, Siarhiej Leskiec, Masha Maroz, Aliona Pazdniakova, Anton Sarokin, Ala Savashevich, Olga Sazykina, Sergey Shabohin, Jura Shust, Anna Sokolova, Władysław Strzemiński, Masha Svyatogor.
To samo słońce świeci mi w twarz, na mojej ziemi, gdzie cienie są długie, lecz nie jest wiadomym, czy to słońce Wschodu czy Zachodu - napisała Anna Karpenko.
Wystawa będzie czynna do 13 maja.
SZCZEGÓŁY I WYDARZENIA TOWARZYSZĄCE