Bramy Ligi Mistrzów zostały przymknięte. W Białymstoku lepsze było Bodo/Glimt [ZDJĘCIA]
O awans do IV rundy eliminacji Ligi Mistrzów będzie bardzo ciężko. Żółto-Czerwoni przegrali bowiem pierwszy pojedynek z Bodo/Glimt 0:1 i to Norwegowie są przed rewanżem w komfortowej sytuacji. Strzelcem jedynego gola był Adrian Dieguez, który zaliczył trafienie samobójcze.
Redakcja BiałystokOnline
Rywal pokazał klasę. Jaga zepchnięta do defensywy
Adrian Siemieniec nie bawił się w żadne eksperymenty i na domowy bój z Bodo/Glimt w ramach III rundy eliminacji Ligi Mistrzów, mimo tego, że dobrze w sezon weszli tacy zawodnicy jak Miki Villar czy Lamine Diaby-Fadiga, posłał do boju niemal wyłącznie tych piłkarzy, którzy stanowili o sile Dumy Podlasia w mistrzowskiej batalii 2023/2024. Z graczy, którzy dołączyli do Jagiellonii latem, w wyjściowym składzie pojawił się jedynie Joao Moutinho, który zastąpił na lewej obronie Bartłomieja Wdowika (obecnie zawodnik portugalskiej Bragi), a ponadto między słupkami stanął Sławomir Abramowicz - kiedyś utalentowany zmiennik Zlatana Alomerovicia, a obecnie podstawowy bramkarz białostockiego zespołu.
Mecz rozpoczął się dla Dumy Podlasia źle, bo od straty futbolówki Nene przed własnym polem karnym. Do uderzenia doszedł dzięki temu Hauge, ale rykoszet sprawił, że piłka wyszła jedynie na rzut rożny. Kolejne minuty nadal upływały pod dyktando gości, którzy dłużej utrzymywali się przy futbolówce i kontrolowali boiskowe wydarzenia. Groźnie lewą stroną urwał się Bjorkan, lecz jego wstrzelenie piłki gospodarze zablokowali, a korner, który był efektem wspomnianej akcji, został przez Norwegów źle wykonany i niebezpieczeństwo podopieczni Siemieńca zażegnali. Następnie do uderzenia zza szesnastki doszedł Berg, jednak i tym razem futbolówka odbiła się od jednego z Jagiellończyków, dlatego Bodo/Glimt musiało zadowolić się rzutem rożnym.
Im mecz trwał dłużej, tym przewaga przyjezdnych była coraz większa. Żółto-Czerwoni zbyt szybko pozbywali się futbolówki, co tylko napędzało akcje ofensywne Norwegów. W 27. minucie niecelną próbę z dystansu zaprezentował Berg, ale chwilę później w końcu odgryzła się też Jaga. W niezłej sytuacji znalazł się Hansen, lecz po pierwsze, Norweg spudłował, a po drugie, sędziowie odgwizdali pozycję spaloną. Ten wypad pobudził nieco mistrzów Polski, gdyż za moment do strzału, który został zablokowany, doszedł Imaz, po czym dwukrotnie szczęścia szukał Nene. Niestety, mimo tego, że zwłaszcza pierwszy strzał Portugalczyka był niezłej jakości, stojący między słupkami gości Haikin nie skapitulował.
Duma Podlasia w każdym razie się ocknęła, Duma Podlasia w końcowej fazie pierwszej połowy poczynała sobie coraz śmielej, ale zmiany wyniku to nie przyniosło. Uderzenie Moutinho z dystansu było bowiem bardzo niecelne, a Hansen w 42. minucie kopnął piłkę wprost w bramkarza.
Samobój i porażka
Po kwadransie odpoczynku od razu do przodu ruszyli zawodnicy Bodo/Glimt. Na szczęście Hogh z 12 metrów spudłował, a potem atak pozycyjny Norwegów był bezproduktywny. Niestety w 58. minucie napór gości w końcu przyniósł efekt, a wszystko przez pechowe zagranie Diegueza, który skierowało piłkę do własnej siatki. Gol na 1:0 dla Bodo/Glimt sprawił, że mecz otworzył się jeszcze bardziej. Futbolówka wędrowała od szesnastki do szesnastki, po czym, po dobitce z najbliższej odległości, znalazła się w bramce Dumy Podlasia. Ostatecznie trafienie na 2:0 nie zostało jednak uznane, ponieważ na 5. metrze faulowany był Michal Sacek.
Co zatem działo się później? W zasadzie nic ciekawego. Tempo spotkania wyraźnie spadło i zrobiło się trochę sennie. Od czasu do czasu obie ekipy próbowały jeszcze jakoś zaskoczyć swego rywala, ale futbolówka po strzale Sorliego padła łupem Abramowicza, a za moment wprowadzony na murawę Diaby-Fadiga główkował minimalnie niecelnie. Ponieważ zarówno w 89. minucie, po bardzo groźnej szarży Norwegów, jak i w 91. minucie, po uderzeniu Imaza, gol nie padł, ostatecznie środowa potyczka zakończyła się wynikiem 0:1. Zwycięstwo Bodo/Glimt jest jak najbardziej zasłużone, ponieważ Duma Podlasia, zwłaszcza w ofensywie, po prostu zawiodła.
Jagiellonia Białystok - FK Bodo/Glimt 0:1 (0:0)
Bramka: Adrian Dieguez 58 sam.
Jagiellonia Białystok: Sławomir Abramowicz - Michal Sacek, Mateusz Skrzypczak, Adrian Dieguez, Joao Moutinho - Dominik Marczuk, Taras Romanczuk, Nene (72' Jarosław Kubicki), Jesus Imaz, Kristoffer Hansen (69' Miki Villar) - Afimico Pululu (81' Lamine Diaby-Fadiga)
Bodo/Glimt: Nikita Chajkin - Fredrik Sjøvold, Brede Moe (85' Odin Bjørtuft), Jostein Gundersen, Fredrik Andre Bjørkan - Isak Dybvik Maatta (71' Sondre Sørli), Patrick Berg, Hakon Evjen, Ulrik Saltnes (46' Sondre Brunstad Fet), Jens Petter Hauge - Kasper Høgh (71' Oscar Kapskarmo)
Żółte kartki: Nene i Joao Moutinho (Jagiellonia Białystok) oraz Brede Moe (Bodo/Glimt).
Rafał Żuk
rafal.zuk@bialystokonline.pl