Aktualności

Wróć

Brama była, bramy nie ma. Pytanie: ostatecznie czy tymczasowo?

2016-12-12 19:31:03
Prace drogowe prowadzone na ul. Czystej mogły doprowadzić do zniszczenia zachowanych fragmentów bramy, która podczas wojny była wejściem do białostockiego getta. Miasto uspokaja, że zadbano o unikatowy fragment, ale trudno w to uwierzyć.
MN
Jeszcze do niedawna ul. Czysta była w całości wyłożona kocimi łbami, które pamiętały początki XX w. To tu podczas wojny znajdowała się jedna z trzech bram do białostockiego getta. Po pozostałych dwóch - na ul. Jurowieckiej i ul. Malmeda - dawno nie ma nawet śladu. Z tej trzeciej zachowały się niewielkie drewniane fragmenty, które można było dostrzec pomiędzy kamieniami. Niewielkie, ale cenne.

Kocie łby nie były chronione zapisami konserwatorskimi, więc podjęto prace, które miały doprowadzić do wyasfaltowania ul. Czystej, ale nie na całej długości. Zachowany miał być fragment, na którym znajdował się relikt. Obecnie na ostatnim, ślepym odcinku drogi, dochodzącym do ul. Poleskiej, widać tylko błoto, a na jej końcu wielką hałdę ziemi i bruku. Palików od bramy nie ma. Całą sytuacją oburzony jest społecznik Radek Puśko, który od dawna starał się, aby ten fragment ulicy ochronić przed zniszczeniem.

- Miejski konserwator zabytków jeszcze w pierwszej połowie tego roku chciał zachować ten fragment bramy do getta, ale jak pokazało ostatnie kilka dni, pragnienia daleko rozminęły się z rzeczywistością – komentuje Radek Puśko.

Miasto jednak uspokaja, że fragmenty bramy zostały nienaruszone, ale znajdują się obecnie pod warstwą błota.

- Chciałam zapewnić mieszkańców i wszystkich, którym leży na sercu zachowanie śladów historii naszego miasta w przestrzeni publicznej, że pozostałość po bramie do getta żydowskiego nie została zniszczona, nie została uszkodzona. W tej chwili trwają tam prace, więc te paliki zostały tymczasowo przykryte błotem. Wykonawca był kilkukrotnie ostrzegany, żeby ich nie uszkodzić. Po zakończeniu inwestycji będą znów widoczne – mówi Urszula Mirończuk z urzędu miasta.

Patrząc na zdjęcia, trudno jest uwierzyć, że zabytkowe fragmenty mogły pozostać nienaruszone.

- Będę bardzo, bardzo zadowolony, jeśli to, co mówią przedstawiciele magistratu, jest rzeczywistością – mówi Radek Puśko. - Oczywiście to jest możliwe do zrealizowania. W większych miastach też były przypadki, że coś było dewastowane tylko po to, żeby to w sposób ładny i schematyczny odnowić, postawić obok ładną tablicę. Nie o to w tym wszystkim chodzi. Pałac Branickich i ratusz zostały zniszczone podczas wojny, po niej odbudowane, ale my w tym momencie nie możemy mówić o pełnym zabytku historycznym - dodaje.

O tym, czy historyczne fragmenty zostały rzeczywiście zachowane, przekonamy się dopiero po zakończeniu prac na ul. Czystej albo dopiero na wiosnę, kiedy teren się osuszy. Miasto zapewnia, że fragment, na którym znajdowała się brama, od tej pory będzie chroniony zapisami miejscowego plany zagospodarowania przestrzennego.
Mateusz Nowowiejski
mateusz.nowowiejski@bialystokonline.pl