Bolesna lekcja futbolu od mistrza Polski. Jagiellonia w Gliwicach nie istniała
Za Jagiellonią jedno z najgorszych spotkań w ostatnich miesiącach. Żółto-Czerwoni przegrali w Gliwicach z Piastem 1:3 i trzeba zaznaczyć, że wynik ten jest najniższym rozmiarem kary. Na dodatek groźnych urazów doznali Martin Kostal i Martin Pospisil.
Grzegorz Chuczun
15. kolejka PKO Ekstraklasy, będąca półmetkiem zmagań w sezonie zasadniczym, rozpoczęła się od starcia ŁKS-u Łódź ze Śląskiem Wrocław, a zaraz później do rywalizacji przystąpiły zespoły Piasta Gliwice i Jagiellonii Białystok. Ireneusz Mamrot podczas wyjazdowej batalii z mistrzem Polski nie mógł skorzystać z pauzującego za kartki Tarasa Romanczuka, a ponadto w ostatniej chwili, z powodu urazu, szkoleniowcowi Jagi wypadł Tomas Prikryl. To sprawiło, że w środku pola Dumy Podlasia - oprócz Imaza, Camary i Pospisila - zobaczyliśmy też Kwietnia oraz Kostala. Miejsce na lewej stronie obrony, po dobrym spotkaniu z ŁKS-em, utrzymał Bodvar Bodvarsson.
Pierwszą wartą uwagi akcję stworzyli gospodarze. Już w 2. minucie meczu do uderzenia z obrębu szesnastki doszedł Parzyszek, jednak próba snajpera Piasta została wyblokowana, dzięki czemu Damian Węglarz nie miał problemów, by chwycić piłkę w rękawice. Kilkadziesiąt sekund później, po drugiej stronie boiska, futbolówkę z dystansu kopnął Jesus Imaz, lecz i po tej sytuacji raczej nie można było użyć określenia, że zapachniało golem.
W 7. minucie piłka zatrzepotała już jednak w siatce i niestety mowa tu o siatce białostoczan. Jorge Felix uniknął pozycji spalonej i w sytuacji sam na sam spokojnym i mierzonym strzałem po długim rogu dał swemu zespołowi prowadzenie. Początkowo trafienie to nie zostało uznane, ale interwencja VAR-u wstępną decyzję arbitra zmieniła.
Po straconej bramce Żółto-Czerwoni nie potrafili przejść do gry pokazywanej w poprzednich meczach, dlatego kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami cały czas mieli zawodnicy Waldemara Fornalika. Co gorsza, wraz z upływem czasu nic się nie zmieniało, dlatego w 25. minucie Piastunki wyszły na prowadzenie 2:0. Hateley zagrał świetną prostopadłą piłkę do swego klubowego kolegi - którym był Gerard Badia - a ponieważ Hiszpan z ostrego kąta uderzył po długim rogu bardzo celnie, Damian Węglarz udał się po futbolówkę do własnej bramki po raz drugi. Żółto-Czerwoni próbowali wrócić do gry po stałym fragmencie, ale główka Ivana Runje okazała się minimalnie niecelna.
Czy w kolejnych minutach podrażnieni Jagiellończycy jeszcze mocniej rzucili się na rywali, by poprawić swą beznadziejną sytuację? Nic z tych rzeczy. Białostoczanie mieli ogromne problemy, by dostać się pod pole karne gospodarzy, przez co stojący między słupkami Piasta Plach był kompletnie bezrobotny. Krótko mówiąc, Jagiellonia w pierwszej połowie meczu nie istniała. Ba, ekipa z Gliwic powinna nawet zejść na przerwę z wynikiem 3:0 lub 4:0, ale stuprocentową okazję fatalnie zmarnował Parzyszek, zaś później w ślady swego kolegi poszedł też Milewski.
Jeżeli chodzi o drugą część pojedynku, to ta rozpoczęła się od… dwóch zablokowanych uderzeń Piasta. Nie minęło kilkadziesiąt sekund, a rywale Jagiellonii po raz kolejny zaatakowali bramkę Dumy Podlasia. Tym razem szczęścia szukał Rymaniak, który oddał strzał z dystansu, lecz dobrze w tej sytuacji zachował się Damian Węglarz.
Choć nic tego nie zapowiadało, to jednak Żółto-Czerwoni w 50. minucie rywalizacji zmniejszyli dystans do gospodarzy, bo świetne prostopadłe podanie wykonał Martin Kostal, a skutecznością popisał się Jesus Imaz. Niestety akcja ta przyniosła też negatywne skutki, bo Słowak podczas asystowania nabawił się urazu i po chwili opuścił plac zmagań. Jakby tego było mało, niedługo później groźnie wyglądającej kontuzji doznał też Martin Pospisil. Czech został zniesiony z murawy na noszach i od razu przetransportowano go do karetki, by pomocnik Dumy Podlasia jak najszybciej znalazł się w szpitalu.
Po tych wydarzeniach przyszedł fragment meczu, który podobać się zdecydowanie nie mógł. Składne akcje ustąpiły miejsca przewinieniom i kartkom. Szybciej z tego marazmu wyszli piłkarze z Górnego Śląska, gdyż w 76. minucie kapitalnie prawą stroną boiska przedarł się Patryk Tuszyński. Były Jagiellończyk następnie idealnie dograł piłkę do wbiegającego na 7. metr Felixa, a temu nie pozostało nic innego, jak zapakować futbolówkę do niemal pustej bramki przyjezdnych.
W końcówce Jaga próbowała jeszcze zmniejszyć rozmiary klęski, lecz z centrostrzałem Bidy - który z powodu dwóch żółtych kartek nie dotrwał do końca pojedynku - poradził sobie Plach, a uderzenie głową Mudrinskiego powędrowało obok prawego słupka gospodarzy, dlatego w ostatnim kwadransie wynik starcia nie uległ już zmianie. Żółto-Czerwoni byli w Gliwicach wyraźnie słabsi i gdyby tylko podopieczni Fornalika wykazali się nieco większą skutecznością, białostocka ekipa wracałaby do stolicy Podlasia ze zdecydowanie cięższym bagażem straconych goli.
Piast Gliwice - Jagiellonia Białystok 3:1 (2:0)
Bramki: Jorge Felix 7, 76, Gerard Badia 25 - Jesus Imaz 50
Piast Gliwice: Frantisek Plach - Bartosz Rymaniak, Uros Korun, Piotr Malarczyk, Mikkel Kirkeskov - Patryk Sokołowski, Tom Hateley - Sebastian Milewski (82' Dominik Steczyk), Jorge Felix, Gerard Basią (90' Martin Konczkowski) - Piotr Parzyszek (58' Patryk Tuszyński)
Jagiellonia Białystok: Damian Węglarz - Jakub Wójcicki, Ivan Runje, Zoran Arsenić, Bodvar Bodvarsson - Martin Pospisil (58' Ołeh Horin), Bartosz Kwiecień - Martin Kostal (51' Bartosz Bida), Jesus Imaz, Juan Camara - Patryk Klimala (77' Ognjen Mudrinski)
Rafał Żuk
rafal.zuk@bialystokonline.pl