Bohaterski dyspozytor. Uratował 3-tygodniową dziewczynkę
Dzięki opanowaniu, ale też dużej wiedzy, trzytygodniowa Laura jest z nami. Uratowała ją telefoniczna pomoc dyspozytora Centrum Powiadamiania Ratunkowego. Sławomirowi Pogorzelskiemu podziękowali rodzice i rodzeństwo oraz wojewoda podlaski.
Ewelina Sadowska-Dubicka
W minioną niedzielę (1.06) ojciec malutkiej Laury zadzwonił na numer 112, bo podczas karmienia noworodek zakrztusił się i przestał oddychać. Dyspozytor od razu wiedział, co powinni zrobić rodzice: należało dziecko położyć na przedramieniu główką skierowaną w dół i oklepywać między łopatki. Gdy to nie przynosiło skutku, powiedział, by odwrócić maleństwo na plecki, odchylić główkę i robić wdechy ratownicze. Potem znowu należało oklepywać je po pleckach. Wtedy dziecko zaczęło kwilić.
- Pierwszy raz ucieszyłem się z płaczu dziecka - mówi Sławomir Pogorzelski, dyspozytor Centrum Powiadamiania Ratunkowego, który pomógł rodzinie z Łomży.
- Pan Sławek pomógł nam strasznie, mocno, była taka chwila zwątpienia, długo to trwało, nie mogliśmy sobie poradzić - opowiada Barbara Sienkiewicz-Hańderek, matka maluszka.
Rodzice i rodzeństwo Laury przyjechali, by podziękować dyspozytorowi. Dostał od nich m.in. zdjęcie dziewczynki.
Pracownika CPR docenił również wojewoda podlaski. Jako podziękowanie otrzymał koszulkę z nowym rozszyfrowaniem skrótu Centrum Powiadamiania Ratunkowego - Pomoc, Profesjonalizm, Sławomir. Dostanie również nagrodę finansową.
- Pan Sławek nie pierwszy raz wykazał się, poza profesjonalizmem, zwykłą ludzką wrażliwością i za to chciałem podziękować - mówił wojewoda Podlaski Maciej Żywno.
Mała Laura z kolei dostała misia z numerem 112, by, jak powiedział wojewoda, od małego pamiętała, że to ważny numer.
- To było bardzo stresujące zgłoszenie ponieważ dotyczyło trzytygodniowego dziecka, ale trzeba było stanąć na wysokości zadania i pomóc jej - przypomina sobie całą sytuację Sławomir Pogorzelski. - Wydawałem instrukcje i polecenia, dobrze, że państwo byli w miarę opanowani. Rodzice musieli coś zrobić, jeśli nie, wtedy byłby problem - mówimy tu o zdrowiu, albo o życiu dziecka - opowiada bohaterski dyspozytor.
Panu Sławomirowi, który pracuje w CPR już trzy lata, po raz pierwszy zdarzyła się taka historia, choć wcześniej rozmawiał np. z ludźmi, którzy próbowali sobie odebrać życie. Jak mówi, w pracy pomaga mu szkolenie, ale też niektóre cechy charakteru - spokój i odporność na stres.
- Taka sytuacja wynagradza wszystko, cały stres - twierdzi i dodaje, że do tej pory była to jego najtrudniejsza akcja przez telefon.
Podlaskie Centrum Powiadamiania Ratunkowego mieści się w Białymstoku i obsługuje nasze całe województwo. Dba o bezpieczeństwo 1,2 mln mieszkańców. Aż 75% odbieranych tam zgłoszeń to alarmy fałszywe.
Ewelina Sadowska-Dubicka
ewelina.s@bialystokonline.pl