Bogdan Zając po meczu z Podbeskidziem: Czujemy ogromny niedosyt i sportową złość
Jagiellonia Białystok nie lubi grać na własnym terenie i w początkowej fazie sezonu z beniaminkami. Potwierdziło się to w piątek (11.09). Choć Żółto-Czerwoni stworzyli sobie mnóstwo okazji do strzelenia gola, to spotkanie zakończyło się remisem 2:2.
Grzegorz Chuczun
Żal i sportowa złość
Żółto-Czerwoni i problemy ze skutecznością - takie połączenie pojawia się co chwilę. Niestety nie tylko w sezonie 2019/2020 Jagiellończycy mieli kłopoty z finalizowaniem akcji. Tego typu zgrzyty pojawiają się i w obecnych rozgrywkach.
- Zabrakło wszystkiego. Zarówno skuteczności, jak i dłuższej dominacji oraz kontroli nad meczem. Czujemy ogromny niedosyt i sportową złość. Stracić dwa punkty w takim meczu to trudne do przełknięcia. Żal mi chłopców, ale nie pozwolę, żeby teraz spuszczali głowy. Uważam, że to było dobre spotkanie, wiele fantastycznych akcji. Brakowało troszeczkę dokładności przy finalizacji, ale to jest piłka. Będziemy pracować nad tym, by było lepiej - powiedział po meczu z Podbeskidziem Bogdan Zając, trener Dumy Podlasia.
Humory po piątkowym pojedynku byłyby zupełnie inne, gdyby w doliczonym czasie rywalizacji Jakov Puljić, znajdując się w znakomitej sytuacji, postawił kropkę nad i. Niestety tak się nie stało.
- W przerwie powiedziałem chłopakom, że jeszcze wygramy to spotkanie. Musimy strzelić kilka goli. W pierwszej połowie stworzyliśmy wiele okazji, więc kontynuujemy naszą grę. Mieliśmy piłkę meczową. Szkoda, że nie było uderzenia w światło bramki. To jest piłka, to jest zmęczenie. W takim momencie zawodnicy mają sporo w nogach. Tak się wydarzyło, to już jest historia - dodał Zając.
Powrót po latach
Pojedynek Jagi z Podbeskidziem był okazją do powrotu na stare śmieci. Trenerem beniaminka jest bowiem Krzysztof Brede, a więc osoba dobrze znana w stolicy Podlasia. Szkoleniowiec ten pełnił u boku Michała Probierza funkcję asystenta.
- Chcę podkreślić, że cieszę się z powrotu po trzech latach i trzech miesiącach od pożegnania z pracą w Jagiellonii. Z różnych względów od tamtej pory nie mogłem przybyć do Białegostoku, a właśnie z tym miejscem wiążę radosne wspomnienia - oznajmił Krzysztof Brede.
Trener gości przyznał także, że jego zespół szanuje punkt, jednak przy prowadzeniu 2:0 klasowa drużyna powinna potrafić dowieźć triumf do końca.
- Jesteśmy zadowoleni z punktu, aczkolwiek w przerwie meczu liczyłem, że będziemy w stanie nawet zwyciężyć. Szkoda, ale trzeba pamiętać, z jakim zespołem graliśmy i to, że Jagiellonia w pierwszej połowie stwarzała sytuacje bramkowe, których nie wykorzystała. Wiele razy było groźnie w naszym polu karnym i szczęście nam dopisywało. Trzeba pochwalić mój zespół za to, jak realizował założenia taktyczne i organizację gry. Postawiliśmy się Jagiellonii mocno. W pierwszej połowie zagraliśmy skutecznie, ale też dopisało nam szczęście - dodał Brede.
W następnej kolejce PKO Ekstraklasy Jagiellonia zagra na wyjeździe z Piastem Gliwice, zaś Podbeskidzie podejmie u siebie Raków Częstochowa.
Rafał Żuk
rafal.zuk@bialystokonline.pl