Aktualności

Wróć

Bóg się rodzi, a karp truchleje. Happening w Białymstoku

2016-12-17 14:51:55
Kaleczone w trakcie wyławiania i transportu, dogorywające w ciasnym pojemniku, zabijane po wielokroć młotkiem. W sobotę członkowie białostockiej grupy Wegestok - Viva! Akcja na rzecz zwierząt mówili o niehumanitarnym traktowaniu ryb.
Dorota Mariańska
Po co to wszystko?

W sobotę (17.12) w centrum Białegostoku członkowie lokalnej grupy Wegestok - Viva! Akcja na rzecz zwierząt zorganizowali happening. W ten sposób zwracali uwagę na niehumanitarne traktowanie ryb, szczególnie karpi, w przedświątecznym okresie. Aktywiści rozdawali przechodniom ulotki z przepisami świątecznych potraw robionych w 100% z roślin. Informowali też o warunkach hodowli ryb. Ponadto każda zainteresowana tematem osoba mogła podpisać petycję w sprawie zmian w przepisach dotyczących traktowania tych zwierząt.

- Chcemy uświadomić ludziom, że ryba to jest zwierzę, nie rośnie na drzewach, jest kręgowcem. Co więcej, bardzo rozwiniętym. Wszystko czuje. Chcemy zaostrzenia prawa, mimo że obecnie w prawie jest wyraźnie napisane, że zwierzętom kręgowym należy się szacunek, że nie powinny być stresowane ani cierpieć. Niby jest to zapisane, ale nikt tego nie respektuje. Powinno się pamiętać, że skóra ryby jest czuła tak jak ludzkie oko. Przerzucanie łopatą to dla nich ogromne cierpienie – wyjaśnia Sylwia Wojda, koordynator białostockiej grupy Wegestok - Viva! Akcja na rzecz zwierząt.

Historie z karpiem w tle

Przy stoisku, które przygotowała organizacja, zatrzymywali się białostoczanie i dzielili się swoimi poglądami dotyczącymi traktowania ryb.

- Widziałam na własne oczy razem z moim synem, jak karp płacze. Nie mieliśmy sumienia zabić tej rybki, poszliśmy i ją wypuściliśmy do wody. Każda istota żywa cierpi, odczuwa ból. W sklepie karp był w bardzo ciasnej skrzynce, część ryb była nieżywa, a wokół nich pływały te, które jeszcze żyły, ale były uszkodzone. Nie jem od tamtej pory ryb w ogóle – mówi pani Ewa.

- Słyszymy od ludzi takie głosy, że kupiłem karpia, bo taka jest tradycja, ale nie jem, bo nie lubię. Ktoś rybę zabił, potem ktoś ją kupił, zrobił potrawę, a potem ją do śmietnika wyrzucił? Coś tutaj jest nie tak. Warto poczytać o tym, że karp na wigilijnym stole nie jest polską tradycją. Poza tym to mięso, a wigilia powinna być postna. Mówi się także, że ryby są zdrowe, a to nieprawda. Mają duże ilości rtęci. Są stłoczone w stawach hodowlanych, tam dochodzi do wielu zakażeń. Możemy zarazić się tasiemcem uzbrojonym - dodaje Luiza Wojda, członkini organizacji.

Osoby należące do białostockiej grupy Wegestok - Viva! Akcja na rzecz zwierząt zapowiadają także, że będą interweniowali w białostockich sklepach. Zamierzają monitorować sprzedaż żywych ryb. Sprawdzą, czy nie są one zatłoczone, poranione, półmartwe. Jeżeli pojawią się nieprawidłowości, to będą zgłaszane na policję, a w sytuacjach drastycznych – do sądu. Przypominają także, że takie zgłoszenia mogą być dokonywane przez każdego z nas.
Dorota Mariańska
dorota.marianska@bialystokonline.pl