Mateusz i Basia odwiedzają swojego pradziadka, który opowiada im kryminalną historię osadzoną w czasach odkryć naukowych XIX wieku. Jej bohaterem jest stary baron, który uwielbił naukę, a szczególnie pasjonowała go akustyka. Po jego śmierci cały majątek odziedziczyła baronessa, która - wbrew jego woli - na łące zamierza wybudować hotel. Powstrzymać chce ją ekscentryczny wynalazca Antoni Decybel, który ma moc władania dźwiękiem. Czy się uda?
Jak działa dźwięk?
Trzeba przyznać, że historia opowiadana przez pradziadka (Bartosz Mazur wcielający się też w rolę Antoniego Decybela) jest zbyt zawiła dla małych dzieci. Użycie retrospekcji było ryzykownym działaniem i wprowadziło niepotrzebne niejasności. Idźmy jednak dalej - do wynalazków i eksperymentów naukowych - wszak one tutaj mają grać pierwsze skrzypce. Niestety scenariusz (autorstwa Bartosza Mazura i Mikołaja Tabako) nie ułatwia zrozumienia skomplikowanych praw fizyki. Jak działa i rozchodzi się w powietrzu dźwięk, czym jest fala akustyczna, jak powietrze poddawane jest sprężaniu - takie zagadnienia próbują tłumaczyć twórcy przedstawienia. Używają przy tym jednak trudnego języka, nie pomagają nawet rekwizyty. Niezrozumiały wzrok dzieci mówi wszystko. Może gdyby miały jakiś udział w tych teatralnych eksperymentach, zrozumiałyby więcej? Na pewno taka forma przedstawienia nie zachęca do własnych spotkań z nauką, choćby w domu.
Zielona łąka z Bocianem i Żabą
Dużo lepiej jest, gdy opuszczamy przestrzeń laboratoryjną i przenosimy się na zieloną łąkę. Tam spotykamy Bociana i Żabę (kapitalne dialogi, mówiących zmienionymi głosami, Piotra Szekowskiego i Monika Zaborskiej-Wróblewskiej). Nawiązują interakcję z dziećmi, śpiewają piosenki (wielkim atutem przedstawienia jest wykonywana na żywo przez Mikołaja Tabako muzyka). Pojawiają się ciekawe żarty, które bawią nie tylko dzieci, ale i dorosłych. Dominuje atmosfera zabawy, jednak udaje się też przekazać edukacyjne treści. W pewnym momencie bohaterowie opowieści proszą widzów, by na chwilę zostali biedronkami i zaczęli mruczeć, a potem przyłożyli rękę do gardła. Poczują drgania, które wytwarza dźwięk. Tymczasem Żaba zaczyna pakować walizki do odlotu, w który zabierze ją Bocian. Ten przeczuwa, że łąkę da się uratować i oświadcza, że ma wylatane nadgodziny. Wszystko skończy się dobrze, hotel nie powstanie. Zgodnie z wolą barona na zielonej łące odbywać się będzie piknik naukowy.
Nauka poprzez zabawę?
Ktoś kiedyś powiedział, że stworzenie dobrego przedstawienia dla dzieci jest o wiele trudniejsze niż dla dorosłych. I miał rację. Dzieci są bowiem wyjątkowo wymagającymi widzami, a teatr dla nich - i to w naukowym wydaniu - jest dużym wyzwaniem. Ekipie Teatru Dramatycznego (opieką reżyserską zajęła się Agnieszka Korytkowska-Mazur) nie udało mu się sprostać. To, co miało bawić, nudzi; to, co miało uczyć, nie jest dla odbiorców zrozumiałe. Scenariuszowe niejasności, zagmatwany język, przydługa całość - to słabości, których nie udało się uniknąć.
Ma też spektakl Gra o ton mocne strony. Utrzymaną w bieli scenografię Jacka Malinowskiego, pomysłowe kostiumy Agaty Wąs (piękna sukienka w odcieniu oberżyny i od razu nadrukowane zamki, guziki, paski i kołnierzyki), muzykę na żywo i piosenki Mikołaja Tabako, wizualizacje Mateusza Witczuka, intrygujący tytuł. Aktorzy Teatru Dramatycznego (Monika Zaborska-Wróblewska i Piotr Szekowski) również spisują się znakomicie. Odgrywają po kilka ról i w każdej prezentują wachlarz możliwości. Kroku nie dotrzymuje im jednak występujący gościnnie Bartosz Mazur. Czy dzieci po tym spektaklu zainteresują się nauką? Szczerze wątpię.
Najbliższe spektakle 11 czerwca na małej scenie Teatru Dramatycznego.
Repertuar TD