Aktualności

Wróć

Bloki w miejscu Sklejek. Dyskusja o wysokiej zabudowie na Dojlidach trwa

2014-03-26 00:00:00
Dyskusja miała dotyczyć tego, jak rozwiązywać konflikty powstające w czasie planowania przestrzennego, ale skupiła się na przedstawianiu racji stron spierających się o przyszłość Dojlid. O tym problemie nie usłyszeliśmy nic nowego.
Wizualizacja planowanych bloków
Plan niezgody

Działający na Dojlidach producent sklejek Biaform, chce sprzedać działkę przy rondzie Hasbaha Białostockiemu Kombinatowi Budowlanemu. Deweloper ma zamiar tam postawić bloki. Na takie rozwiązanie nie zgadzają się mieszkańcy Dojlid, którzy chcieliby zachować wokół niską zabudowę. Bloki naruszą też charakter dawnego osiedla.

Miejscy urbaniści przygotowujący plan zagospodarowania przestrzennego dla tej okolicy wyrazili zgodę, by w miejscu Sklejek powstały bloki. Nakazali jednak obniżyć budynki z planowanych 8 do 7 kondygnacji (mieszkańcy chcieli najwyżej 3-kondygnacyjnych) oraz wygospodarować teren na zieleń i zbiorniki retencyjne. Z takiego rozwiązania nie jest zadowolony nikt – i mieszkańcy domów, bo w sąsiedztwie będą mieli bloki, i Biaform, bo jego działka straci na wartości.

O tej sprawie dyskutowało szerokie grono w czasie spotkania z cyklu Podlaskiego Forum Urbanistów.

Głos firm

- Zapisy planów powinny być bardziej elastyczne, powinny być dostosowane do potrzeb, muszą uwzględniać uwarunkowania inwestora – mówi Roman Dubowski, członek zarządu Business Center Club, prezentujący w czasie dyskusji głos świata biznesu, w tym deweloperów.
Uważa on, że plany zagospodarowania przestrzennego są zbyt szczegółowe, np. mówią o dokładnej liczbie parkingów czy przedszkoli, a one nie zawsze są potrzebne danemu osiedlu czy danej społeczności.
- Plan powinien być opracowany ekonomicznie, a tak nie jest - twierdzi Dubowski i jako przykład podaje nakaz wybudowania w ramach osiedla parku, za który będzie musiał zapłacić przyszły lokator, a on nie jest zamożny - aż 90% młodych ludzi kupujących mieszkania musi zaciągać kredyty.

- Najpierw był Biaform, potem osiedle domów jednorodzinnych – Magdalena Godlewska, wiceprezes Biaformu, sugeruje, że to właśnie jej spółka powinna niejako dyktować warunki na tym terenie.
Podnosi głównie, iż Biaform na Dojlidach nie może rozwijać się, a koszt przeniesienia zakładu znacznie przekroczy wartość przeznaczonej na sprzedaż działki. Dodatkowo uważa, że koszt tworzenia zieleni powinny ponieść wszystkie grupy, a nie tylko jej firma (przez to obniży się wartość jej działki).

Protest mieszkańców

W dyskusji wziął udział Piotr Kempisty ze stowarzyszenia Białostocka Przestrzeń Publiczna. On zaznaczał, że miasto nie wsłuchuje się w głos mieszkańców, nie stwarza również warunków, by mieszkańcy swój głos wyrazili.

Ponadto odczytano list Macieja Rowińskiego-Jabłokowa, który bardzo aktywnie uczestniczy w proteście mieszkańców. Plan ma odpowiadać potrzebom mieszkańcom, a nie tylko inwestorów. Nie ten inwestor, to znajdzie się inny, który będzie bardziej efektywnie gospodarował, albo będzie mniej pazerny - uważa białostoczanin.

Mieszkanka Barbara Zwoleńska-Małyszko podnosiła, że na Dojlidach są 2-poziomowe bliki przy Borsuczej i takie przy Sklejkach by wystarczyły. Oprócz tego zaznaczała, że istnieją wyliczenia, wg których pobudowanie tam domów jednorodzinnych będzie też opłacalne.

Do dyskusji włączyła się nawet posłanka Barbara Kudrycka. Jak sama mówi, mieszkanka Dojlid od 25 lat.
- Nawet w głębokiej komunie mieszkańcy mogli zgłaszać skargi i wnioski – mówi o procedowaniu nad planem zagospodarowania. – Może jest jeszcze trochę miejsca na nić porozumienia?

Mieszkańców popierają też historycy.
- Jesteśmy na tyle cywilizowani, by niektóre rzeczy zachować. W czasach ciemnego średniowiecza umiano sobie z tym poradzić. Nikt nie rozbudowywał ciągle tego samego miejsca - mówi prof. Józef Maroszek.
Regionalista podkreśla również fakt, że Dojlidy to najlepiej zachowana dawna część Białegostoku. Zostały założone w 1504 r. jako osada cieśli, budowniczych.

Niszczący historię kompromis

Wśród dyskutujących byli również przedstawiciele miasta.
- Nie każdy teren, który jest własność prywatną jest terenem budowlanym – odpowiada wiceprezydent Białegostoku Andrzej Meyer na argument o obniżaniu wartości działek.
On też skończył dyskusję stwierdzeniem, że plan zagospodarowania przestrzennego to kompromis, a kompromis nie zadowala nikogo.

Plan zagospodarowania dla osiedla Dojlidy będzie musiała zatwierdzić rada miasta. W jakim kształcie go przyjmie, jest to niewiadomą. Na najbliższej sesji na pewno nie stanie na obradach.
Ewelina Sadowska-Dubicka
ewelina.s@bialystokonline.pl