Niedzielne popołudnie, niecka po osuszonym stawie w ogrodzie Branickich. Na miejsce potańcówki zjawiają się wystrojone starsze panie i młodsze osoby w barwnych ciuchach, niektórzy wystylizowani jak na dancing sprzed lat. Nie brakuje rodzin z dziećmi, niektórzy przyjechali rowerami. Rozkładają zabrane ze sobą koce, rozpakowują piknikowe kosze. Rozbrzmiewają pierwsze dźwięki znanych przebojów sprzed lat w wykonaniu grupy Whitestok.
Przedwojennych dancingów czar
- Pomysł na tą imprezę to wielowątkowa historia - rozpoczyna opowieść Marta Zajkowska, inicjatorka przedsięwzięcia. - Mój tata opowiadał, jak kiedyś, jako młody chłopak jeździł z rodzicami na wiejskie zabawy. Uczestniczyli w nich i starsi, i młodsi, rodzice i dzieci. Inny wątek to Sokole, w którym organizowałam tańce i kino i widziałam, jak starsi i młodsi potrafią się bawić przy jednej muzyce. Wtedy pojawiła się myśl, by taką potańcówkę zrobić w Białymstoku.
Marta Zajkowska od razu wiedziała, że to muszą być Planty lub ogród Branickich. Chodziło o wyeksponowanie pięknego miejsca w centrum miasta i uchwycenie energii, która tutaj się tworzy. Wybór padł na miejsce po osuszonym stawie w ogrodzie Branickich.
Pierwszą potańcówkę Marta zorganizowała ze Stowarzyszeniem Edukacji Kulturalnej Widok. Teraz reprezentuje Fundację Zbiory stworzoną przez osoby, które spotkały się na pierwszej potańcówce. Impreza realizowana w ramach projektu Miasto i folklor nie byłaby możliwa bez miejskiej dotacji.
Taniec łączy pokolenia
Taneczne standardy na żywo zagrał zespół Whitestok. Na początek Tyle słońca w całym mieście Anna Jantar, Venus Bananaramy i I will survive Glorii Geynor. Na tancerzy nie trzeba długo czekać. Pierwsze na parkiecie są dzieci, potem dołączają do nich dorośli.
- Wspaniała impreza - ocenia pani Jolanta, która przyszła na potańcówkę z koleżanką. - Bawią się osoby w różnym wieku, całe rodziny z dziećmi. Oby więcej takich imprez! - podsumowuje.
Z głośników płyną dźwięki rock'n'rolli i ballad, przebojów sprzed lat i znanych radiowych hitów. A na parkiecie trwa szaleństwo. Inni obserwują tańczących czy to z kocyka, czy z leżaka, czy zza ogrodowej balustrady. Trudno już sobie wyobrazić, by potańcówka miała zniknąć z miejskiej przestrzeni. Do udziału w niej zachęcał też piątkowy flash mob z lampionami w centrum miasta, w którym uczestniczyło kilkadziesiąt osób.
Obok Kolektora, z książkami w koszach
Białostoczanie bawili się w tym roku obok instalacji Kolektor Jakuba Szczęsnego, którą artysta umieścił w ogrodzie Branickich. Jest ona częścią wystawy Podróż na Wschód Galerii Arsenał, którą można podziwiać w siedzibach galerii przy ul. Mickiewicza, Elektrycznej oraz w przestrzeni miasta.
Kolektor doskonale się w potańcówkę wkomponował. W jego otoczeniu panowała piknikowa atmosfera. W wielu koszach oprócz smakołyków i napojów znalazły się też książki, o których przyniesienie organizatorzy potańcówki prosili. Stworzą one otwartą bibliotekę - coś w rodzaju domu kultury dla dorosłych. To nowy projekt Fundacji Zbiory.
- Na początku chcemy stworzyć księgozbiór, by w otoczeniu książek móc dyskutować - mówi Marta. - To ma być początek spotkań białostoczan. Podobnie jak taniec. Dzięki niemu patrzymy na siebie i przestajemy się krępować.
Dlatego Fundacja Zbiory zwraca się do białostoczan z prośbą o przekazywanie książek, które mogłyby się znaleźć w przyszłej placówce. Kto nie mógł tego zrobić wczoraj, może skontaktować się z pomysłodawcami projektu pod adresem e-mail potancowka.zbiory@gmail.com lub za pomocą Facebooka.
Obejrzyj fotoreportaż.