Praca

Wróć

Białostocka firma walczy z nałogami pracowników. Daje pieniądze za rezygnację z dymka

2018-12-11 13:03:08
Wielu przedsiębiorców troszczy się o zdrowie swoich pracowników. Jedna z podlaskich firm wytoczyła walkę z ich nałogiem.
pixabay.com
Pracodawca pomaga wyjść nałogu swoim pracownikom

W ogólnopolskim konkursie Firma wolna od tytoniu w kategorii najbardziej skuteczne przedsiębiorstwo, jeśli chodzi o walkę z nałogiem podwładnych, wygrał białostocki Promotech.

- Konkurs to uhonorowanie tych firm, które promują ideę miejsc pracy wolnych od tytoniu – informują organizatorzy (Pracodawcy Rzeczypospolitej Polskiej i Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego – Państwowy Zakład Higieny). - Oprócz szansy zdobycia nagród, celem konkursu jest pokazanie innym przedsiębiorstwom metod eliminowania palenia w pracy.

Komisja, oceniając działania przedsiębiorstwa, brała pod uwagę przede wszystkim efekty podejmowanych inicjatyw, m.in. procentowy udział pracowników, którzy są w trakcie rzucania palenia i tych, którzy dzięki firmie pozbyli się nałogu.

W białostockim Promotechu i jego wydziale śląskim obecnie na 280 osób nie pali 94%. W dużej mierze jest to zasługa założyciela i współwłaściciela Promotechu - Zbigniewa Gołąbiewskiego, autora pomysłu premii za niepalenie.

Co miesiąc firma dopłaca za to, że podwładny nie pali, 100 zł. Palacze, którzy walczą z nałogiem i powstrzymują się od palenia na terenie zakładu pracy, dostają za to 20 zł miesięcznie.

Dodatek za niepalenie lepszy od palarni

Przedsiębiorstwo z nałogiem walczy od 1990 r. Od 1993 na terenie firmy obowiązuje całkowity zakaz palenia - od czasu, gdy Ministerstwo Pracy wydało rozporządzenie o wydzieleniu zamkniętych miejsc dla palaczy.

- Otwarcie wtedy powiedziałem załodze - albo pieniądze przeznaczone na dodatki za niepalenie inwestujemy w palarnię, albo nie ma palenia na terenie zakładu. Większość załogi zdecydowała, że nie chce palarni – opowiada Zbigniew Gołąbiewski.

W ciągu ostatnich 10 lat przedsiębiorstwo na walkę z nałogiem wydało ponad 4 mln zł. Mimo tych kosztów, właściciele odczuwają dużą satysfakcję z podjętych działań.

- To uwieńczenie naszych starań i potwierdzenie, że warto było je podjąć – mówi Gołąbiewski. – Choć łatwo nie było, zwłaszcza na początku, kiedy to np. jedna z gazet uznała, że ograniczam wolność ludzi. Jeden z pracowników, przyłapany na paleniu, podał mnie do sądu, żądając pieniędzy, a ponieważ to nie o pieniądze tu chodziło, poszedłem na kompromis. W ostatecznym rozrachunku jednak bilans okazał się korzystny – ludzie odczuli korzyści nie tylko finansowe - prócz dodatku, zaoszczędzili na papierosach – ale przede wszystkim zdrowotne. I to jest najlepsza nagroda. Zaoszczędziła też firma, bo straty z powodu palenia bywają w przedsiębiorstwach ogromne, a u nas tego problemu nie ma.

To że w zakładzie się nie pali, jest też istotne dla bezpieczeństwa, bowiem na terenie firmy jest mnóstwo łatwopalnych materiałów - tekturowych opakowań, olejów, smarów itp. Papieros stwarza więc pewne zagrożenie.
Justyna Fiedoruk
justyna.f@bialystokonline.pl