Aktualności

Wróć

Aż ćwierć miliona Polaków nie chce płacić alimentów. Sprawdzamy, jak to wygląda na Podlasiu

2016-01-25 00:00:00
Do końca roku gminy muszą podać do biur informacji gospodarczej wszystkich dłużników alimentacyjnych. W sumie do Krajowego Rejestru Długów trafiły dane 266 548 dłużników, którzy zalegają łącznie na 8,2 miliarda złotych.
pixabay.com
Od lipca 2015 r. weszła w życie nowelizacja kodeksu karnego zobowiązująca gminy do przekazywania do biura informacji gospodarczej wiadomości o dłużnikach alimentacyjnych. Niestety nie wszystkie zastosowały się do zalecenia i tak spośród 2478 gmin, znamy dane z 1954.

– Wiele gmin wciąż nie wywiązało się z obowiązku. Niektóre z nich podpisały dopiero umowę, a dane o dłużnikach będą dopisywać w najbliższym czasie. Kwota, którą mają do oddania dłużnicy alimentacyjni, wciąż będzie więc rosła – mówi Adam Łącki, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów.

Wielu Polaków nie łoży na swoje dzieci

Jak wynika z danych, w KRS 7 na 1000 naszych rodaków ma zaległości w płaceniu alimentów. Najwięcej z nich pochodzi z województwa warmińsko-mazurskiego. Wielu dłużników mieszka też na Dolnym Śląsku. Najlepiej sytuacja wygląda zaś w Małopolsce i na Podkarpaciu. Rekordzista ma do oddania 537 tys. zł i mieszka w województwie podkarpackim. Średni dług wynosi zaś 31 tys. zł.

Powody niepłacenia są różne

Okazuje się, że dłużnikami nie zawsze są osoby, które nie mają pieniędzy, by wywiązać się ze swojego obowiązku.
– W zasadzie, ile długów, tyle wymówek. Oprócz najbardziej oczywistej, czyli braku pieniędzy, nie płacą, bo po prostu nie chcą, choćby po to, by zrobić na złość byłej partnerce – wyjaśnia Łącki. – Nawet po rozpadzie związku odpowiedzialność za dzieci leży po stronie obojga rodziców. Nie istnieje przecież coś takiego jak byłe dziecko. Tymczasem już milion dzieci pozostaje bez wsparcia finansowego – dodaje.

Osoby zajmujące się dłużnikami alimentacyjnymi przypominają, że jest to okradanie własnych dzieci. Najgorsze jest ciche przyzwolenie społeczeństwa na takie zachowania i przymykanie na nie oka.

Ściągnięcie długu nie jest łatwym zadaniem. Wymaga odpowiedniej współpracy oraz przepływu informacji między instytucjami, które się tym zajmują – prokuraturą, Miejskim Ośrodkiem Pomocy Społecznej, policją, komornikami, ZUSem i Urzędami Skarbowymi.

Jak sprawa z niepłaceniem alimentów ma się na Podlasiu? Okazuje się, że na tle innych regionów wypadamy nie najgorzej. W naszym regionie odnotowano 7060 dłużników, zaś średnie zadłużenie wynosi 31 498,25 zł (dla porównania w kujawsko-pomorskim ponad 34 tys. zł). Łącznie mieszkańcy naszego województwa mają do oddania ponad 220 tys. zł.
Justyna Fiedoruk
justyna.f@bialystokonline.pl