Masz dopiero 25 lat, a na twojej szyi zawisły już medale mistrzostw Polski, Europy czy świata. Posiadasz też w dorobku występ na igrzyskach w Pekinie. To chyba całkiem pokaźny wyczyn, jak na tak młody jeszcze wiek?
Bardzo wcześnie zaczęłam naukę pływania, to na pewno miało ogromne znaczenie. Istotny wpływ na moje sukcesy miała również rodzina. Pomoc i wparcie rodziców oraz rodzeństwa miałam na każdym kroku. Gdyby nie mój tata, który codziennie woził mnie 60 km z Suchowoli do Białegostoku na treningi, pewnie nic by z tego nie wyszło. Mama dbała o każdy szczegół podczas wyjazdów na zawody i obozy, siostra pomagała mi nadrobić zaległości w nauce spowodowane częstymi wyjazdami, a brat zawsze mnie bronił i rozwijał mój charakter. Dzięki tak ogromnemu wsparciu mogłam się skupić na pływaniu i może dzięki temu osiągałam tak wysokie rezultaty.
Przypomnijmy jeszcze, że wspomniane medale zdobyłaś na zawodach paraolimpijskich, bo w bardzo młodym wieku spotkała cię wielka tragedia. Wracanie do tego jest na pewno bardzo bolesne, ale mogłabyś nakreślić sytuację, w jaki sposób straciłaś nogę?
Zawsze będę miała w głowie dzień, który ukształtował moje życie, mój charakter. Co prawda nie pamiętam tego, ale wiem z opowiadań, co się wtedy stało. Konsekwencje tego wydarzenia odczuwam do dziś. Gdybym mogła cofnąć czas, czy bym chciała? Większość pewnie powiedziałaby, że tak, ale ja dziś już sama nie wiem.
Był to sierpień 1995 roku, pola oblane dojrzałym owsem, nikt by się nie spodziewał, że ten dzień skończy się tragedią. Snopowiązałka, rodzice zabiegani w polu i trójka małych dzieci starających się zaopiekować sobą. To nie mogło skończyć się dobrze. Miałam zaledwie 2 lata, gdy to się stało, nie pamiętam bólu, nie pamiętam płaczu ani krwi, wiem tylko, że to była masakra. Mój płacz przywołał rodziców, maszyna wyrwała i zmieliła mi nogę. Helikopter, transfuzja krwi - wszystko na nic. Było za późno, za dużo krwi. I tak stałam się malutką dziewczynką bez nogi. Później pytałam rodziców, co się ze mną dzieje, a oni zapewniali, że wszystko będzie dobrze. Ja powtarzałam tylko, iż noga już nigdy mi nie odrośnie.
Pójście na basen było elementem rehabilitacji czy też odskocznią od problemów?
Na początku pływanie było formą rehabilitacji. 2 lata po moim wypadku tata zaczął wozić mnie na basen, żeby zapobiec późniejszym problemom z kręgosłupem. Najpierw bardzo się bałam wody i nie chciałam o tym słyszeć. Starsi sportowcy nosili mnie na rękach, a ja brodziłam w wodzie stopą. Dopiero, gdy tata zaczął wchodzić do wody ze mną, postanowiłam również spróbować i tak zaczęła się moja przygoda z pływaniem.
Myślę, ze każdy sport daje nam wiele korzyści i nie jest to tylko zdrowie. Buduje charakter, jest to też czas na przemyślenia, często rozwiązanie wielu problemów przychodziło po treningu. Dla mnie osobiście pływanie jest jedyną formą ruchu, gdzie czuję się naprawdę sprawna i chyba dlatego dalej chcę to robić. W wodzie czuję się jak delfin, nic mnie nie boli, nie przejmuję się swoją odmiennością, tym jak inni na mnie zareagują. Nie mam wątpliwości czy sobie poradzę, bo wiem, że to mój żywioł.
Gdyby nie tragedia z młodzieńczych lat i tak poszłabyś w stronę pływania?
Jak wspomniałam wcześniej, od małego dziecka bałam się wody, więc nie wiem czy udałoby mi się samej przezwyciężyć ten strach. Szczerze mówiąc, trudno mi powiedzieć, co bym wybrała, jednak na pewno byłby to sport. Czasem sobie myślę, że może w innym życiu wybrałabym sport drużynowy? Jestem otwartą i towarzyską osobą, dlatego często narzekam na pływanie, że jest to sport indywidualny i nie można z nikim porozmawiać, dzielić się emocjami i przeżyciami.
Jak wyglądały twoje przygotowania do największych imprez. Ile czasu trzeba poświęcić na treningi, by cieszyć się z medali na międzynarodowych zawodach?
Przygotowania do dużych imprez sportowych różniły się od zwykłego cyklu treningowego dodatkowymi obozami, które odbywały przez okres dwóch miesięcy przed zawodami w cyklach na przykład dwa razy trzy tygodnie. Przygotowując się do ważnych zawodów, trenuje się na basenie dwa raz dziennie minimum po dwie godziny, do tego dochodzą codzienne ćwiczenia na siłowni. W niedzielę jest tylko jeden rozluźniający trening i regeneracja, bicze wodne, masaż, spacer itp. Jednak warto wspomnieć, że każdy zawodnik potrzebuję innego treningu, dlatego tak ważna jest tu rola trenera, aby dopasował odpowiednie obciążenie i ćwiczenia. Ile czasu trzeba poświęcić na treningi, aby zdobywać medale na międzynarodowych zawodach? Myślę, że całe życie.
Nie tylko w życiu prywatnym, ale też tym sportowym często miałaś pod górkę. Mam tutaj na myśli igrzyska w Pekinie, gdzie zostałaś zdyskwalifikowana.
Tak, to był mój koronny dystans 200 m stylem zmiennym. Wskoczyłam do wody, przepłynęłam basen i już się cieszyłam, że dostałam się do finału, jednak na tablicy startowej pojawiła się informacja o dyskwalifikacji. Nie rozumiałam dlaczego, nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło. Jednak jak się później okazało, płyta startowa nie była dopasowana do osoby z jedną nogą i wyczuła ruch, który świadczył o falstarcie, jednak to było tylko zachwianie, bo naprawdę trudno jest na jednej nodze stać na słupku i czekać na start, a do tego dochodzi przecież ogromny stres. Po ogłoszeniu tej wiadomości byłam załamana. W tamtej chwili sport wydawał mi się bardzo niesprawiedliwy. Potrzebowałam trochę czasu, aby otrząsnąć się z tej sytuacji, ale nie poddałam się, to był dopiero początek. Wróciłam do Polski, zaczęłam znów ostro trenować i już rok później zdobyłam 2. miejsce na mistrzostwach Europy w Reykjaviku.
Udając się na igrzyska, miałaś zaledwie 15 lat. Z kim poleciałaś do Chin? Był ktoś z rodziny?
To prawda, byłam bardzo młoda. Do Chin pojechałam pod opieką ówczesnych trenerów kadry paraolimpijskiej, a także z całą reprezentacją Polski. Wszystkie drużyny, które brały udział w paraolimpiadzie wspierały się nawzajem. Chętnie zabrałabym ze sobą kogoś z rodziny, jednak wioska olimpijska jest wyłącznie dla sportowców i szkoleniowców, a lot do Chin bardzo drogi.
Obecnie masz problem z trenowanie swojej ukochanej dyscypliny. Wszystko przez brak odpowiedniej protezy. Jak dużych środków finansowych potrzebujesz, by wrócić do sportu?
Mimo swojej niepełnosprawności zawsze starałam się żyć bez ograniczeń, jednak stale okaleczony kikut, obtarcia i odparzenia, które wynikają ze słabej jakości protezy, nie pozwalają mi żyć na 100% i realizować swoich marzeń. Koszt protezy dla osoby aktywnej, uprawiającej sport, wynosi 60 000 zł. Taka kwota aktualnie jest dla mnie nieosiągalna, dlatego zorganizowałam zbiórkę pieniędzy. Wszystkie informacje o nie są zawarte pod adresem
pomagam.pl/plywaniedlaani. Chciałabym bardzo prosić o udostępnienie mojej zbiórki, a jeśli ktoś ma możliwość wsparcia, to byłabym wdzięczna z całego serca.
Jeżeli uda się już uzbierać odpowiednią kwotę, to jaki cel sportowy przed sobą stawiasz?
Przez problemy zdrowotne, a także dotychczasową pracę i studia, nie mogłam poświecić się odpowiednim treningom. Jednak teraz, gdy czuję ogromne wsparcie ze strony znajomych, a także wspaniałych ludzi, których nie miałam okazji jeszcze poznać, wracam powolutku na basen. Aktualnie przede mną Zimowe Mistrzostwa Polski, które odbędą się w listopadzie tego roku. Będzie to dobra okazja, aby sprawdzić swoją formę. Jeśli uda mi się uzbierać pieniądze na nową protezę, która pozwoli mi w pełni rozwijać swoje umiejętności sportowe, w tym na przykład bieganie, to moim celem jest paraolimpiada w Tokio. To marzenie jest ogromne, może nawet niemożliwe do spełnienia, ale zawsze trzeba mierzyć wysoko.
Czego, oprócz nowej protezy, warto ci zatem życzyć?
Warto mi życzyć dużo dobrych ludzi wokół, bo to dzięki nim świat jest piękniejszy. Również dużo wytrwałości i motywacji, bo to są niezmiernie ważne aspekty treningu. A poza tym? Klasycznie zdrowia, żebym nie musiała już dłużej czekać na spełnianie swoich marzeń.