Sport

Wróć

Andrzej Liczik: Boks to nie mordobicie tylko sztuka [WYWIAD]

2014-11-19 00:00:00
Moim i Państwa gościem jest dziś Andrzej Liczik. Były bokser, a obecnie trener z pasją, powołaniem i odpowiednim podejściem do zawodnika jakich mało. W rozmowie Andrzej opowiada także o swoim klubie, w który wkłada bardzo dużo serca.
Golden Boxing Gym
Jakich pięściarzy teraz trenujesz?

Aktualnie jestem trenerem Kamila Szeremety, Piotra Gudela i Michała Syrowatki.

Nie tak dawno cała trójka wygrała swoje walki. Widać, że wasza współpraca dobrze się układa

Z Michałem trenujemy już 2,5 roku, z Kamilem wspólnie już rok, a z Piotrkiem 6 miesięcy. Na gali organizowanej przez Polsat Gudel i Syrowatka zaprezentowali się naprawdę dobrze i byłem zadowolony z ich postawy. Wcześniej swoją walkę wygrał także Szeremeta. Widać, że idziemy w dobrym kierunku.

Trenujecie na co dzień w Golden Boxing Gym?

Tak, to jest nasza baza treningowa. Oczywiście zdarza się, że wyjeżdżamy na jakieś sparingi, ale 90% treningów jest w tym miejscu.

Oprócz wymienionej trójki, której jesteś trenerem prowadzisz także zajęcia bokserskie u siebie w klubie dla innych grup

Tak, pracujemy codziennie. Uwielbiam to robić i jest to ogromna część mojego życia. Boksowałem od małego i nie potrafię się z tym rozstać ot tak. W naszym klubie mamy nawet specjalną grupę kobiecą, która cieszy się coraz większą popularnością.

A jak to wygląda z młodzieżą?

Może mają inne zainteresowania lub po prostu się boją? A może mają jakieś uprzedzenia do boksu lub mają je ich rodzicie, a przecież ten sport to nie jest mordobicie tylko sztuka. Nie siła jest tu najważniejsza. Poza tym boks niesamowicie odpręża, zresztą przekonali się o tym Ci, którzy u nas trenują. Każdy, kto spróbował, jest bardzo zadowolony.

Nie jestem jakimś specjalistą od boksu, ale obserwowałem Twoje zajęcia i jestem pod wrażeniem tego, w jaki sposób podchodzisz do zajęć. Nie masz też swoich pupilków. U Ciebie wszyscy są równi. Rozmawiałem z jednym z klubowiczów i mówił o Tobie w samych superlatywach

Cieszę się, że tak mówisz, ale bierze się to też z tego, że wszyscy jesteśmy ze sobą bardzo zżyci. Ten klub to całe moje życie. Wkładam w to naprawdę bardzo dużo serca. Dodam tylko, że poza boksem spotykamy się co jakiś czas i wspólnie integrujemy. Uważam, że jest to bardzo ważne.

Rzuciło mi się w oczy coś jeszcze. Twoi pięściarze to nie gwiazdy! Podczas zajęć widziałem, jak podchodzą do innych ludzi i pomagają, tłumaczą, jak należy wykonywać ćwiczenia poprawnie.

Nie ma, nie było i nie będzie czegoś takiego tutaj. Tak, jak wspominałem, wszyscy jesteśmy równi, a boks, powtórzę się raz jeszcze, to nie tylko mordobicie.

Klub, zajęcia, sprawy organizacyjne - jak sobie z tym wszystkim radzisz?

Generalnie ciężko jest wszystko ogarnąć, ale powoli to się prostuje. Wiadomo, że dużo łatwiej by się pracowało, gdybyśmy też pozyskali sponsorów, ale to nie jest takie proste. Dzięki pomocy z zewnątrz, moglibyśmy kupić dzieciom odpowiedni sprzęt do treningu, czy też zasponsorować wyjazdy na turnieje. To wszystko by było dla nich.

Wynajmujecie salę treningową?

Tak, ale chętnych nie ma wielu, a szkoda, bo jest to nowa i profesjonalna sala. Poza tym myślimy o czymś jeszcze.

Zdradzisz rąbka tajemnicy?

Chcemy, aby powstało tu centrum sztuk walki, a co za tym idzie - zajęcia prowadzone tutaj to by nie był tylko boks. Jesteśmy też otwarci na współpracę z osobami, trenerami, którzy się tym zajmują.

Masz jeszcze jakieś marzenie sportowe?

Tak, marzy mi się wychowanie mistrza olimpijskiego, ale tak, jak mówiłem, nie jest to takie proste. Wiadomo, że ogromną rolę w sporcie odgrywają teraz pieniądze. Każda pomoc z zewnątrz, pozyskanie sponsora może dać naprawdę dużo korzyści dla obu stron
Błażej Okuła
blazej.o@bialystokonline.pl