Alicja Czarniecka: Show biznes rządzi się swoimi prawami [WYWIAD]
Współpracuje z największymi polskimi gwiazdami, wytrwale rozwija własny biznes i nie boi się nowych wyzwań. Alicja Czarniecka, białostocka projektantka - o swoich sukcesach, inspiracjach i planach na przyszłość.
materiały prywatne Alicji Czarnieckiej
Podobno to mama zaszczepiła w Pani chęć do projektowania? A może miały na to wpływ jeszcze inne czynniki?
Rzeczywiście, pasję do szycia i projektowania odziedziczyłam po mamie. Jednak przygoda z tworzeniem sięga moich czwartych urodzin, kiedy to dostałam od taty w prezencie dziecięcą maszynę do szycia. Oczywiście to była zabawka, ale wyposażono ją w prawdziwą igłę i nitkę. Moja mama uczyła się wtedy w technikum krawieckim i miała dużo zeszytów z rozrysowanymi malutkimi wykrojami. Tak się złożyło, że te małe wykroje idealnie pasowały rozmiarem na lalki. Od tej pory wszystkie moje zabawki były najmodniejsze na całym podwórku! Pies sąsiadki też był raz moim modelem, ale to już inna historia... Od zawsze miałam w sobie tę pasję, by tworzyć sztukę. Padło na projektowanie mody.
Zawód projektanta nie należy do łatwych – konkurencja jest duża, a klienci coraz bardziej wymagający... Nigdy Pani nie myślała, że ma dość, że chce zmienić profesję?
Projektowania nie traktuję w kategorii zawodu, to jest moja pasja i bardzo się cieszę, że przy okazji mogę się dzięki niej utrzymać. Oczywiście, bywają gorsze dni, kiedy trafiają się sami trudni klienci, a nawał obowiązków pochłania cały wolny czas... Zdarza się, że pracuję po 14 godzin dziennie! Jednak kiedy widzę, że moja praca jest doceniana przez coraz większe grono klientów, czuję się wspaniale. Zdecydowanie nie zamieniłabym tej roboty na żadną inną. Konkurencja jest i będzie zawsze, ważne, by trafić w gusta kobiet i zapewnić sobie ugruntowaną pozycję w branży.
Co Panią inspiruje? Jak powstają nowe kolekcje, pomysły?
Trudno powiedzieć, co tak na prawdę mnie inspiruje. Czasem jest to kształt, a innym razem po prostu piękna tkanina. Bardzo często bywa tak, że w trakcie przeglądania stron w Internecie wpadnie mi w oko jakiś detal i na tym potrafię zbudować całą kolekcję. Moje pomysły są inspirowane rozmaitymi bodźcami, na przykład ostatnio zainspirowałam się modelką. Wiem że to banał, ale pomysły najczęściej przychodzą w najbardziej nieoczekiwanych momentach.
Do kogo skierowane są Pani projekty? Kto może sobie pozwolić na ubrania od Alicji Czarnieckiej?
Moje ubrania są tworzone dla nowoczesnych kobiet, które nie boją się mody. To właśnie te żywiołowe, odważne, przebojowe dziewczyny czują się najlepiej w moich projektach. Kategorie wiekowe nas nie obowiązują, każdy ubiera się i wygląda na tyle lat, na ile się czuje. Myślę, że wśród tych wszystkich modeli każdy jest w stanie znaleźć coś dla siebie. Co do cen - tutaj skala przedstawia się różnie. Mam w studiu suknie haute couture warte kilka tysięcy. Staram się jednak, aby ceny moich projektów były przystępne i aby mogło sobie na nie pozwolić wiele klientek. Często organizuję też wyprzedaże modeli z poprzednich sezonów.
Pracowała Pani przy dużych produkcjach telewizyjnych, projektowała stroje dla takich gwiazd jak Doda, Małgorzata Ostrowska, Agnieszka Radwańska, współpracowała Pani z Edytą Górniak i Joanną Horodyńską. Jak Pani wspomina te chwile? Show biznes jest wymagający?
Show biznes rządzi się własnymi prawami, bywa również wymagający. Trzeba to zrozumieć - nie chciałabym być na miejscu gwiazdy, której publicznie zarzucają nadprogramowe kilogramy tylko dlatego, że założyła źle dopasowane ubranie. Dodzie stworzyłam zestaw kostiumów scenicznych na jej ostatnią trasę koncertową Fly High Tour. Kreacje musiały być równie widowiskowe, co wokalista. Wśród zaprojektowanych strojów znalazły się kostiumy z ledami świecącymi w ciemności, stroje azteckie, czy też kostiumy stewardessy. Bardzo miło wspominam tę współpracę. Małgorzata Ostrowska wystąpiła w mojej lśniącej skórzanej kurtce podczas koncertu w Opolu. Wybrała coś, co idealnie pasowało do jej stylu - drapieżny i rockowy ciuch. Joanna Horodyńska jest taką polską Fashion Police, bardzo się cieszę, że moje prace do niej przemawiają. Z Agnieszką Radwańską współpracowałam na samym początku mojej kariery zawodowej. Na jednej z sesji dla popularnego magazynu miała na sobie skórzany żakiet z mojej kolekcji utrzymany w stylu sportowej elegancji.
Praca z gwiazdami różni się od pracy z anonimowymi kobietami?
Sławne klientki dokładnie wiedzą, jakie zadanie ma pełnić ich strój - czy ma być elektryzująco sceniczne, czy po prostu dobrze się prezentować podczas występu w telewizji. Projektując te ubrania mogę puścić wodze wyobraźni. Kobiety, z którymi współpracuję na co dzień oczekują tego, by ich ubrania były funkcjonale, dobrze uszyte i skrojone oraz modne. Tutaj dominują projekty bardziej stonowane, co nie znaczy, że podobają mi się mniej.
Brała Pani także udział w trwającej jeszcze drugiej edycji popularnego programu o projektantach Project Runway*. To było dobre doświadczenie?
Każde nowe doświadczenie, które powoduje rozwój, jest czymś pozytywnym, a program Project Runway zaliczam do tej właśnie kategorii. Nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z telewizją od tej strony, teraz jestem bogatsza o nową wiedzę. Wiem, jak reaguję w sytuacjach stresowych i że potrafię działać pod presją czasu. Mój drugi projekt, strój dla siatkarki, nie spodobał się jurorom - trudno. Mam już w sumie ugruntowaną pozycję w branży, własną firmę, która nieustannie się rozwija i kontakty w branży. Czas pokaże, czy udział w programie wniesie coś do mojej marki. W programie poznałam również wielu młodych projektantów, z wielką pasją i ogromnymi planami na przyszłość, z którymi się bardzo zżyłam. Wciąż oglądam kolejne odcinki Projektu i kibicuję każdemu z nich!
Nie bała się Pani płynącej m.in. z Internetu krytyki po programie?
Szczerze mówiąc trochę się obawiałam, jednak krytyka taka nie miała miejsca. Myślę, że w dużej mierze zawdzięczam to sposobowi, w jaki zostałam przedstawiona w programie. Dzięki temu nie budzę negatywnych emocji u odbiorców. Wręcz przeciwnie, po odpadnięciu bardzo miło zaskoczyły mnie wszystkie te ciepłe komentarze płynące od przyjaciół, ale też nieznajomych mi ludzi. Cieszę się, że moje projekty podobały się widzom. Moja mała biała sukienka zajęła trzecie miejsce w przeprowadzonym na stronie projektu badaniu wśród internautów. Daje mi to ogromną satysfakcję i motywuje do dalszego działania.
Które z osiągnięć uważa Pani za swój największy sukces i do jakich sukcesów będzie Pani dążyć w przyszłości?
W wolnym czasie zajmuję się stylizacją teledysków. Ostatnim takim zleceniem była współpraca z ekipą z Islandii. Są to naprawdę utalentowani ludzie, producenci kasowych filmów takich jak Batman czy Prometeusz. Sądzę, że ta praca stylistki dała mi najwięcej, zobaczyłam jak od kuchni wygląda praca na planie filmowymi z czym się to wiąże. W przyszłości chciałabym dalej rozwijać moją firmę oraz projektować dla gwiazd, nie tylko rodzimych ale i zagranicznych. Mam już nawet kontakt do pewnej bardzo znanej kobiety. Zobaczymy co z tego będzie, jest to teraz moje największe marzenie.
Jak Pani uważa, czy białostoczanki mają dobry styl, potrafią się dobrze ubrać?
W ciągu ostatnich lat kobiety w Białymstoku ubierają się coraz lepiej i mam nadzieję, że ta tendencja będzie się utrzymywać. Wciąż jeszcze widać na ulicach panie w źle dobranych lub skrojonych ubraniach, ale jest ich zdecydowanie mniej niż kiedyś. Sama staram się w miarę możliwości występować z prezentacjami o sekretach dobrego stylu. Na takich spotkaniach udzielam porad związanych z modą oraz dopasowaniem ubrania do sylwetki. Trzeba wiedzieć, jak podkreślić wszystkie swoje atuty i zatuszować wady.
*Program Project Runway emitowany jest na antenie telewizji TVN w każdą środę o godzinie 21.30.
Marta Abramczyk
marta.a@bialystokonline.pl