Alarmujący raport: samorząd nie radzi sobie z utrzymaniem czystości
Dzikie wysypiska, place zabaw zanieczyszczone zwierzęcymi odchodami, brak publicznych toalet, gryzonie - to główne problemy z jakimi borykają się polskie gminy w kwestii utrzymania czystości - czytamy w opublikowanym we wtorek (11.09) raporcie Najwyższej Izby Kontroli.
sxc.hu
Niepokoi liczba dzikich wysypisk - np. w Poznaniu kontrolerzy doliczyli się ich kilka tysięcy. Likwidacja składowisk kosztowała gminy 5,1 mln zł, a w jej trakcie wywieziono ok. 5,3 tys. ton odpadów. Szybko pojawiły się jednak nowe, w tym niebezpieczne. W dodatku nie wszystkie gminy likwidowały dzikie wysypiska, tłumacząc się brakiem środków.
Większość wójtów nie jest w stanie wyegzekwować na swoim terenie zgodnego z przepisami postępowania z odpadami komunalnymi. Przede wszystkim brakuje im wiedzy o umowach między właścicielami terenów a przedsiębiorcami zajmującymi się wywozem nieczystości. Urzędnicy powinny prowadzić dokładną ewidencję takich umów, tymczasem w wielu gminach w ogóle jej nie założono lub występowały w niej braki. Wójtowie nie interweniowali więc, gdy właściciele nieruchomości nie mieli umów z firmami odprowadzającymi odpady.
93% poddanych oględzinom piaskownic i większość placów zabaw nie posiada ogrodzeń ani innych zabezpieczeń przed zwierzętami - alarmuje również NIK. Oznacza to, że bawiące się w nich dzieci narażone są na kontakt ze zwierzęcymi zanieczyszczeniami.
NIK zwraca uwagę, że nie wszystkie gminy stwarzają swoim mieszkańcom oraz osobom przyjezdnym warunki do przestrzegania zasad czystości i porządku - jest za mało koszy na odpady, w niektórych ograniczano się do ustawiania ich tylko w miejscach reprezentacyjnych. Również właściciele zwierząt domowych nie mogą liczyć na wsparcie przy ustawowym obowiązku usuwania zanieczyszczeń.
Kolejnym dużym problemem gmin jest ograniczony dostęp do publicznych toalet. Prawie wszędzie jest ich za mało. Na jedną toaletę publiczną przypada średnio 11,9 tys. mieszkańców, podczas gdy np. w Wielkiej Brytanii - 600. Spośród skontrolowanych gmin jedynie 11 wybudowało w ostatnich latach nowe szalety, a ich łączna liczba nie przekroczyła 21. W wielu miejscowościach normą jest sytuacja, gdy publiczne toalety są sezonowo nieczynne albo zamykane w dni wolne od pracy, działają tylko w określonych godzinach i nie są dostosowane do potrzeb osób niepełnosprawnych.
W większości skontrolowanych gmin (71%) wójtowie nie zarządzali obowiązkowej deratyzacji, mimo że wymagają tego zapisy regulaminów dotyczących utrzymania czystości. W gminach tych podejmowano pojedyncze akcje, ale specjaliści zwracają uwagę, że tylko kompleksowe zwalczanie gryzoni jest skuteczne i ogranicza ich populację.
Ewelina Sadowska-Dubicka
ewelina.s@bialystokonline.pl