Afganistan widziany oczami Jakuba Rybickiego
O wyprawie do Afganistanu opowiedział wczoraj w Famie Jakub Rybicki. Pokazał też filmy i zdjęcie z podróży. Wszystko w ramach kolejnego spotkania z cyklu Ciekawi świata organizowanego przez Białostocki Ośrodek Kultury.
Anna Dycha
- Gdy koledzy zaproponowali mi wyjazd do Afganistanu, mieszkałem w Słowenii. Zacząłem się więc zastanawiać - wspominał podróżnik. - W Lublianie, w jednym z antykwariatów kupiłem numer National Geographic z 1971 roku, na którego okładce widniał Korytarz Wachański - miejsce, w które planowaliśmy się udać. To był znak od losu, że należy tam wyruszyć.
Celem wyprawy było zdobycie najwyższej góry Afganistanu - Noszaka, mierzącej ponad 7 tys. m. Z przyczyn niezależnych od podróżników góry nie udało się zdobyć, ale żądni przygód młodzieńcy przeżyli niesamowite dwa miesiące w egzotycznym kraju. Przemierzali go pieszo, konno, autostopem czy na ośle. Spotkali ciekawych ludzi, a górskie krajobrazy zapierały im dech w piersiach.
- Afganistan to nie jest państwo w naszym rozumieniu tego słowa - opowiadał Jakub. - To zbiór plemion, które trzymają się swoich partykularnych praw. Nie ma tam mowy na pokój, nie mówiąc już o demokracji. Każdy klan chce czegoś dla siebie.
Jako że w Afganistanie najczęściej żywili się ryżem z niczym, taki też poczęstunek zaproponował Jakub uczestnikom spotkania. Do dyspozycji mieli ewentualnie sól, pieprz i uniwersalną przyprawę.
Kolejne spotkanie w ramach Ciekawych świata już 28 lutego. Będzie poświęcone Stanom Zjednoczonym.
andy