Adrian Siemieniec: Trzeba cieszyć się z małych rzeczy i na nowo zakochać się w Jagiellonii
31-letni Adrian Siemieniec rozpoczyna misję ratowania Ekstraklasy. Pierwszy sprawdzian jego trenerskich umiejętności będzie miał miejsce w wielkanocny poniedziałek (10.04), kiedy to Żółto-Czerwoni zmierzą się z Lechią Gdańsk.
Jagiellonia Białystok
Musi wrócić radość z gry w piłkę
Adrian Siemieniec otrzymał niepowtarzalną okazję, aby jego trenerska kariera nabrała nieprawdopodobnego rozpędu. Jeżeli młody szkoleniowiec utrzyma w PKO Ekstraklasie Jagiellonię, to raczej na pewno będzie miał on okazję kontynuować swoją pracę również w kolejnym sezonie. Jest też jednak druga strona medale, bo w przypadku, gdy klub zleci do I ligi, w CV 31-latka pojawi się spadek i będzie on kojarzony jako ten, który przyłożył rękę do wielkiej, sportowej katastrofy. Wprawdzie nie w takim stopniu jak Maciej Stolarczyk czy sami piłkarze, ale jednak. Presja jest więc ogromna, choć sam trener zaznacza, że największą presję wywiera na nim żona.
- Czuję pewność siebie, ale to nie znaczy, że nie czuję odpowiedzialności. Zrobię wszystko, aby ta drużyna dobrze grała, była efektywna. Zawodnicy sami tego chcą, podobnie jak kibice, którym chcę dać entuzjazm, musimy do tego wrócić. Nie mówię o górnolotnych planach, że za chwilę wrócimy do gry o mistrza Polski. Mam na myśli entuzjazm, wiarę w drużynę, cieszenia się z małych rzeczy. Musimy trochę na nowo zakochać się w Jagiellonii i drużynie. Wczoraj żona napisała zrób wszystko, abym nie musiała przeprowadzać się z Białegostoku. Presja od was jest niczym, wobec tej z domu - mówi Adrian Siemieniec, nowy szkoleniowiec Dumy Podlasia.
31-latek wie, że ma teraz szansę na stałe wejść do karuzeli trenerskiej w Ekstraklasie, ale jednocześnie nie uważa on, że właśnie spadła mu gwiazdka z nieba. Na taką chwilę Siemieniec pracował bowiem latamy, często przesuwając przyjemności czy nawet rodzinę na drugi plan.
- To jest moment, na który człowiek czeka całe życie. Od wielu lat szkolę się do tej funkcji kosztem wielu wyrzeczeń. Moja żona sama musi dźwigać wiele obowiązków, nie ma mnie przy dzieciach. Wiele poświęciłem piłce, aby tutaj się znaleźć. Nie czuję obawy, uważam, że drużyna potrzebuje kogoś odważnego. Gdybym bał się stanowiska, to po co byłoby to robić. W takiej sytuacji szkoda byłoby mojego czasu. Cieszę się, że klub mi zaufał, zrobię wszystko, aby wszyscy w Białymstoku byli dumni z tej drużyny. Oczywiście zdaję sobie sprawę ze skali wyzwania i odpowiedzialności, ale czego miałbym oczekiwać sam od siebie? Mam 31 lat, budowałem swoją ścieżkę od pracy z dziećmi, przez wyzwania na różnych szczeblach. Zaczynam samodzielną pracę, nie mam nazwiska z perspektywy byłego piłkarza. Trudno, abym dostał w tym momencie stanowisko w klubie wicelidera Ekstraklasy z niewielką stratą do drużyny prowadzącej w tabeli. Spójrzmy, w jakim etapie pracę przejmowali Dawid Szulczyk czy Kamil Kuzera. Taka jest rola trenera, który wchodzi do środowiska, musi to brzemię znieść - dodaje Siemieniec.
Maciej Stolarczyk nie zostawił spalonej ziemi?
Jagiellonia Macieja Stolarczyka była nijaka, bojaźliwa przy prowadzeniu w meczu i dziurawa w obronie. Jaka będzie białostocka drużyna pod wodzą nowego trenera?
- Jagiellonia Adriana Siemieńca ma być drużyną z pasją, zaangażowaniem, głodną, wygrywającą za wszelką cenę, dążącą do zwycięstwa. W takim kierunku będziemy szli. Nie chcę mówić o taktyce i strukturze, ale chcę, aby drużyna prezentowała takie emocje i chcę do tego przekonać zespół, aby to stało się naszą tożsamością, niezależnie od tego, w jakim będziemy grali ustawieniu. Nie chcę, aby moje słowa odbierano jako aluzję do trenera Stolarczyka. On ma swoją wizję. Dzisiaj wchodzi nieoczywisty kandydat, jest młokosem trenerskim, nie ma medali i sukcesów. Mnie mogą obronić moje kompetencje i sposób, w jaki zarządzam grupą. Nie wyobrażam sobie, że ktoś za mnie zrobi robotę, musisz wziąć kontrolę, a każda grupa potrzebuje lidera. Będą momenty, w których ja się wycofam, a będą momenty, w których będę szedł pierwszy. Najważniejsza jest ocena sytuacji i drużyny. Chcę, aby zespół był odważny, trudno, żeby drużyna była odważna, skoro tego brakuje szkoleniowcowi. Ja nie zamierzam niczego kopiować, mam swoją wizję i według niej będę nastawiał drużynę - oznajmił Adrian Siemieniec.
Głos w sprawie nowego szkoleniowca zabrał również Wojciech Pertkiewicz, czyli prezes Dumy Podlasia.
- Przed nami 8 meczów decydujących o tym, na którym miejscu sezon zakończy Jagiellonia. Zakończyliśmy współpracę z trenerem Stolarczykiem, za co chcę mu podziękować. Z pewnych względów, dość oczywistych patrząc na pozycję w tabeli, doszliśmy do wniosku, że potrzebujemy zmiany w elementach, które nie funkcjonowały. Chcę mu jednak bardzo podziękować za ostatnich 9 miesięcy. Cechowały go wielki etos pracy, a także niektóre rozwiązania, które nadal będziemy wprowadzać i ulepszać. Po rozmowach z trenerem Adrianem Siemieńcem doszliśmy do wniosku, że jest na miejscu, zna drużynę, przygląda się jej od dawna. To młody szkoleniowiec. Jest on wysoko ceniony, ma świetne opinie wśród osób związanych ze środowiskiem szkoleniowców. Raz jeszcze dziękuję Maćkowi Stolarczykowi za to, co było dobre. Wierzę, że Adrian Siemieniec da nam mnóstwo powodów do radości - powiedział Pertkiewicz.
Rafał Żuk
rafal.zuk@bialystokonline.pl