Adrian Siemieniec po meczu ze Śląskiem: Zawsze ta suma szczęścia równa się zero
Wynikiem 1:1 zakończyło się piątkowe (5.05) starcie Jagiellonii ze Śląskiem. Żółto-Czerwoni chcieli podtrzymać zwycięską serię, ale tym razem rywal nie dał się pokonać.
Grzegorz Chuczun
- Nie jesteśmy zadowoleni z remisu, bo chcieliśmy wygrać. Każdy mecz ma jednak swój scenariusz. W trakcie pierwszej połowy mieliśmy na początku 2 sytuacje - Marca Guala i Jesusa Imaza. Z Wartą Poznań praktycznie oddaliśmy 2 strzały i zdobyliśmy 3 bramki, a tym razem ta futbolówka nie wpadła. Taka jest piłka. Zawsze ta suma szczęścia równa się zero. W pierwszej połowie mimo kontroli nad spotkaniem i niezłej gry w piłkę zabrakło nam bramki, a na dodatek gola straciliśmy. Potem nieco zgubiliśmy pewność siebie. W przerwie skorygowaliśmy pewne rzeczy po to, aby wrócić do meczu. Cieszę się, że odrobiliśmy straty. Nie zawsze da się wygrać. Ważne, że nie przegrywamy, bo to też jest istotne. Każdy, kto obserwuje tabelę, to wie, że dziś nie mogliśmy przegrać. Pracujemy dalej. Teraz jedziemy na pojedynek z Legią, bardzo prestiżowy dla nas, dla kibiców, dla klubu i będziemy chcieli zwyciężyć - takimi słowami rozpoczął pomeczową konferencję prasową Adrian Siemienic, szkoleniowiec Jagiellonii.
Opiekun Dumy Podlasia odniósł się też do sytuacji kadrowej. Przypomnijmy, że z powodu kartek Michał Pazdan opuści jeden mecz, a Nene aż dwa.
- Po to mamy szeroką kadrę i rywalizację, aby zawodnicy, którzy grali do tej pory mniej i czekali na swoją szansę, teraz wskoczyli do składu, potwierdzili swoją wartość i być może zostali w składzie na dłużej. Jestem spokojny, bo wiem, jakich mam zawodników w szatni. Będą w stanie oni wykartkowanych piłkarzy zastąpić - informuje Adrian Siemieniec.
Krótko piątkową rywalizację podsumował także trener gości.
- Czujemy niedosyt, bo do przerwy prowadziliśmy. Zagraliśmy dobry ostatni kwadrans pierwszej części, Yeboah wygrywał pojedynki z obrońcami Jagiellonii. W drugiej połowie zostaliśmy zepchnięci do defensywy. Był rzut karny po indywidualnym błędzie, co boli. Mogliśmy się ustrzec tej pomyłki. Potem były dwie, trzy sytuacje do strzelenia gola dla nas. Próbowali Samiec-Talar, Exposito. Zabrakło większej liczby wygrywanych pojedynków w polu karnym przeciwnika. Będziemy walczyć w najbliższych spotkaniach o minimum 6 punktów, które mogą dać nam utrzymanie - oznajmił Jacek Magiera, szkoleniowiec Śląska.
Rafał Żuk
rafal.zuk@bialystokonline.pl