Sport

Wróć

Adrian Siemieniec po meczu z Radomiakiem: Mieliśmy moment, kiedy na boisku cierpieliśmy

2024-07-28 09:31:55
Duma Podlasia po szalonym spotkaniu pokonała Radomiaka Radom 3:2, dzięki czemu po dwóch kolejkach PKO BP Ekstraklasy na koncie mistrzów Polski jest sześć oczek. Jagiellonia w trakcie sobotniego (27.07) pojedynku długimi fragmentami zmuszona została do głębokiej defensywy, ale mimo to białostoczanie nie dopuścili do straty punktów.
Jagiellonia Białystok
Najważniejsze jest wygrywanie

- Gratuluję mojemu zespołowi zwycięstwa. Za nami trudne spotkanie. Uważam, że Radomiak rozegrał bardzo dobry mecz. Po pierwszej połowie, przy niekorzystnym wyniku, rywale wrócili do gry i dążyli do zdobycia trzeciego gola. My mieliśmy moment, kiedy na boisku cierpieliśmy, ale też znaliśmy swoją wartość, wiedzieliśmy, że jeżeli ten moment przetrzymamy, to jesteśmy w stanie przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Po golu na 3:2 zrobiliśmy wszystko, by ten mecz zamknąć, stąd też te zmiany. Dziś najważniejsze jest to, że w tym gorącym dla nas okresie wygrywamy spotkania i to jest coś naprawdę bardzo dobrego i budującego. Są momenty, z których jesteśmy zadowoleni i te, z których nie jesteśmy. W sporcie liczy się jednak zwycięstwo, a dzisiaj je osiągnęliśmy. Oczywiście nie ustrzegliśmy się błędów, będziemy musieli o nich porozmawiać. Teraz czas na krótką regenerację i szykujemy się do czegoś dużego, co jest przed nami. W środę na własnym boisku czeka nas mecz eliminacji Ligi Mistrzów z FK Panevezys i na pewno będzie to wielkie wydarzenie i bardzo ekscytująca chwila dla całego klubu oraz miasta - powiedział po wyjazdowym pojedynku Adrian Siemieniec, trener Jagiellonii.

Wpadka Diegueza niczego nie zmienia, Duma Podlasia nadal będzie ryzykować

Opiekun Żółto-Czerwonych na pomeczowej konferencji prasowej został zapytany m.in. o błąd Adriana Diegueza, po którym doszło do rzutu karnego, w konsekwencji czego Radomiak złapał z Jagą kontakt.

- Gramy w taki sposób, że chcemy zaprosić rywala do pressingu. Jesteśmy na takie momenty gotowi i wręcz szukamy takich momentów, ale na pewno dziś zaprosiliśmy przeciwnika do meczu. Sami sprokurowaliśmy problemy, ale w piłce nożnej takie momenty się zdarzają. Na szczęście dzisiaj ten błąd nie kosztował nas punktów, ale to nie znaczy, że nie trzeba wyciągać wniosków. Dzisiaj chodzi o to, aby wygrywać te spotkania, to bardzo duży kapitał, nawet w kontekście zarządzania tymi kolejkami, które przed nami, bo różna może być sytuacja - oznajmił 32-latek.

Kadrowe roszady to w obecnej sytuacji coś normalnego

W sobotę na boisku nie zobaczyliśmy Nene. Portugalczyk w ogóle nie udał się do Radomia, co wielu białostockich kibiców zaniepokoiło, gdyż opisywany pomocnik to niezwykle ważne ogniwo zespołu. Na szczęście kontuzja Nene nie jest poważna.

- Nene ma lekki uraz i profilaktycznie, biorąc pod uwagę to, co jest przed nami, nie chcieliśmy ryzykować pogłębienia tego urazu. Został on w Białymstoku, pracował indywidualnie i ma ten czas na dojście do siebie. My robimy wszystko, aby w środę był do naszej dyspozycji, a jak ostatecznie będzie, to jeszcze zobaczymy - poinformował Siemieniec.

Podczas delegacyjnej potyczki z Radomiakiem również Afimico Pululu był oszczędzany.

- Afi jest zdrowy, posadzenie go na ławce rezerwowych nie było podyktowane żadnym urazem. Te decyzje, jakie podejmuję teraz odnośnie wyjściowej jedenastki, są wielowymiarowe. Zmiana napastnika była podyktowana wieloma czynnikami, ja za te decyzje biorę odpowiedzialność, drużyna jest tego świadoma i staram się zarządzać tą nową sytuacją tak, aby w moim mniemaniu podejmować najlepsze decyzje na ten moment dla zespołu. Przy każdym takich ruchu w to wierzę, a później życie mnie sprawdza oraz weryfikuje i ocenia, czy ta decyzja była dobra - stwierdził szkoleniowiec Dumy Podlasia.

Zabrakło kontroli

Zdaniem wielu ekspertów Jagiellonia zagrała w sobotę dosyć słabe spotkanie, ale w opinii Adriana Siemieńca kij zawsze ma dwa końce. Może i Duma Podlasia nie prezentowała najwyższej dyspozycji, lecz duża w tym zasługa dobrze dysponowanego rywala.

- W drugiej połowie mieliśmy słabszy okres, trudno było nam złapać kontrolę nad meczem. Nie potrafiliśmy kontrolować tego spotkania w taki sposób, w jaki lubimy to robić, czyli z piłką przy nodze, przez co przeciwnik stwarzał sytuacje po dośrodkowaniach, stałych fragmentach, wchodził w pole karne. Nie ma co ukrywać, było groźnie. To też zasługa rywala, a nie tylko nasza słabsza postawa - powiedział Adrian Siemieniec.

Głos po spotkaniu 2. kolejki PKO BP Ekstraklasy zabrał również trener gospodarzy.

- Futbol jest okrutny. Dobrze rozpoczęliśmy mecz, zmusiliśmy Jagiellonię do obrony. Potem to rywale uzyskali kontrolę nad spotkaniem, byli groźni, a my byliśmy źle zorganizowani. Jakość przeciwnika i gole po strzałach z dystansu spowodowały, że przegrywaliśmy 0:2. W przerwie dokonaliśmy zmian, zmieniliśmy koncepcję gry i w efekcie odzyskaliśmy kontrolę, wróciliśmy do meczu. Strzeliliśmy dwa gole, przeważaliśmy. Szkoda niewykorzystanej okazji Peglowa, bo po chwili straciliśmy gola z niczego i przegraliśmy. Jestem jednak dumny z drużyny. Kibice też ją docenili - stwierdził Bruno Baltazar, szkoleniowiec Radomiaka.
Rafał Żuk
rafal.zuk@bialystokonline.pl