Adrian Siemieniec po meczu z Legią: Nie dam się sprowokować do oceny decyzji sędziów
Hit Legia - Jagiellonia nie zawiódł. Na murawie stadionu przy ul. Łazienkowskiej działo się naprawdę dużo, ale niestety ogromną część widowiska skradli sędziowie, którzy w środowy (26.02) wieczór podejmowali bardzo kontrowersyjne decyzje. Trener Dumy Podlasia nie chciał jednak po meczu komentować pracy arbitrów.
Jagiellonia Białystok
Siemieniec zachował spokój
- Rozpocznę od gratulacji dla Legii za zwycięstwo i awans do półfinału rozgrywek. Dziękuję mojej drużynie za zaangażowanie, walkę do samego końca i poświęcenie. Wielkie podziękowania należą się także naszym kibicom, którzy dzisiaj spisali się fenomenalnie. Licznie nas wspierali i dopingowali przez cały mecz. Uważam, że pierwsza połowa w naszym wykonaniu była dobra. Schodziliśmy na przerwę z prowadzeniem i mam na gorąco po meczu wrażenie, że przez wiele fragmentów kontrolowaliśmy grę. Kluczowym momentem było jednak szybkie stracenie bramki na 1:1, co otworzyło spotkanie i wpłynęło na dalszy przebieg rywalizacji. Mimo wyrównania mieliśmy sporo dobrych momentów. Często przebywaliśmy na połowie przeciwnika, wchodziliśmy w pole karne i stwarzaliśmy zagrożenie. Zabrakło nam jednak gola na 2:1. W odpowiedzi Legia zdobyła bramkę w końcówce, zamknęła spotkanie i awansowała dalej. Jeszcze raz gratuluję rywalom. My koncentrujemy się teraz na rozgrywkach ligowych i Lidze Konferencji. Zostały nam dwa fronty, już nie trzy. Stadion Narodowy w tym roku nie jest dla Jagiellonii, ale mam nadzieję, że będziemy silniejsi i kiedyś na ten obiekt przyjedziemy - w ten sposób pomeczową konferencję prasową rozpoczął Adrian Siemieniec, trener Jagiellonii.
Opiekun Żółto-Czerwonych został zapytany o pracę sędziów, jednak szkoleniowiec Dumy Podlasia nie miał na ten temat zbyt wiele do powiedzenia.
- Jeśli chodzi o kontrowersyjne sytuacje, to były dwie. Pierwsza po stałym fragmencie, kiedy to była sprawdzana ręka Szkurina, a druga z odwołanym rzutem karnym. Nie dam się jednak sprowokować do oceny decyzji sędziów. Nigdy tego nie robię. Oczywiście rozczarowanie po porażce jest duże, ale wiem, na czym mam się skupić i w jakim kierunku pracować z zespołem. Nigdy nie będę szukał wymówek w decyzjach arbitrów, choć często są one kluczowe dla wyników i przebiegu spotkań - oznajmił 33-latek.
O usprawiedliwianiu nie ma mowy
Mistrzowie Polski w dwóch ostatnich spotkaniach mieli kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami i dwukrotnie prowadzili, ale żadnego z tych starć nie wygrali. Czy jest jakaś konkretna przyczyna takiego stanu rzeczy?
- Jeśli chodzi o wspólny mianownik tych ostatnich dwóch spotkań, to ciężko mi jednoznacznie odpowiedzieć czy taki występuje. Każdy mecz ma swoją historię. W obecnej sytuacji cokolwiek bym nie powiedział, to będzie to brzmieć jak wymówka i usprawiedliwienie, dlatego nie chcę mówić o perturbacjach czy problemach przed tym meczem, bo to nasze wewnętrzne sprawy. Zgadzam się jednak, że słabo weszliśmy w drugą połowę i pozwoliliśmy Legii na zbyt wiele. Przede wszystkim za szybko straciliśmy prowadzenie. Na pewno przeanalizujemy ten aspekt, bo jeśli wychodzimy na prowadzenie, powinniśmy umieć je utrzymać i wygrywać takie mecze - stwierdził Siemieniec.
Pucharowy pojedynek skomentował również trener Legii.
- Jestem dumny z naszej drużyny. Weszliśmy w mecz dobrze, strzeliliśmy gola, ale został on anulowany. Tracimy bramkę, ale podnosimy się i wygrywamy 3:1. To na pewno duża rzecz. Jagiellonia – szczególnie w pierwszej połowie – miała często piłkę przy nodze, ale to my stworzyliśmy więcej okazji. Dzisiaj zmierzyli się godni siebie rywale. Mam szacunek do pracy Jagiellonii, ale moim zdaniem to my byliśmy dzisiaj lepsi i zasłużyliśmy na zwycięstwo. Chciałbym doprecyzować ostatnie wydarzenia. Nie zawsze brak zwycięstwa oznacza brak ambicji i zaangażowania. To nam się nie zdarza. Miewaliśmy lepsze, gorsze mecze. O braku zaangażowania powiedziałem tylko raz w sezonie, po meczu w Radomiu. Chcieliśmy wygrać, ale z każdego pojedynku wyglądało, że przeciwnik pokazał się z lepszej strony. To dla nas jest nieakceptowalne. Piłka nożna ma pewną bazę rzeczy, które są nienegocjowalne. Mentalność, ambicja sportowa – to pomaga ci wygrać. Jeżeli ta baza jest, to można dalej rywalizować. Wtedy na wierzch wychodzi ta jakość, którą my mamy. Kolejność nie może być jednak odwrotna. Dzisiaj drużyna odpowiedziała tak, jak wielkie zespoły odpowiadają na słabe spotkania. Mamy bazę, aby dalej iść do przodu - powiedział Goncalo Feio.
Rafał Żuk
rafal.zuk@bialystokonline.pl