Adrian Siemieniec po klęsce w Poznaniu: Ciężko jest powiedzieć po takim meczu coś mądrego
Lech Poznań zdominował Jagiellonię Białystok, dlatego ta wraca do stolicy Podlasia z bagażem pięciu goli. Wydawało się, że po zwycięstwie z Widzewem mistrzowie Polski trafili na właściwe tory, a tymczasem kryzys trwa.
Jagiellonia Białystok
Słowa nie pomogą, potrzebne są czyny
Takiego lania Jagiellonia nie dostała już dawno. Żółto-Czerwoni do przerwy przegrywali przy Bułgarskiej 0:2, a ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 0:5.
- Ciężko jest powiedzieć coś mądrego po takim meczu, w którym przegrywa się w takim rozmiarze. Scenariusz spotkania był, jaki był, ale nie chciałbym sprowadzać rozmiarów porażki i samej porażki do czerwonej kartki czy jakiegoś splotu okoliczności w tym starciu, który był na naszą niekorzyść. Na gorąco trudno jest to wytłumaczyć w racjonalny sposób. Jesteśmy bardzo rozczarowani. Martwi to, że tracimy pięć goli. Cały poprzedni rok, również dla mnie jako trenera, to było pasmo nieustających sukcesów. Można powiedzieć, że czego nie zrobiliśmy czy dotknęliśmy, wszystko układało się po naszej myśli. Dzisiaj jest inaczej. Taka jest piłka i sport. Wiele rzeczy nie układa się nam idealnie. To już jest za nami, nie zmienimy tego. Musimy patrzeć przed siebie i od poniedziałku zacząć przygotowania do meczu domowego z Lechią. Nasza najważniejsza odpowiedź to ta na boisku. Czego bym nie powiedział na konferencji, to i tak kluczowe jest to, co zrobimy w sobotnim meczu. Musimy się do niego bardzo dobrze przygotować zarówno pod względem piłkarskim, fizycznym jak i mentalnym - oznajmił po porażce w Poznaniu Adrian Siemieniec, trener Jagiellonii.
Kluczowym momentem rywalizacji była sytuacja z 38. minuty, kiedy to Adrian Dieguez otrzymał czerwoną kartkę. Obrońca Dumy Podlasia źle przyjął piłkę, ta mu odskoczyła, w efekcie czego doszło w powietrzu do zderzenia Hiszpana z Mikaelem Ishakiem. Obaj zawodnicy bardzo agresywnie ruszyli na futbolówkę, napastnik Lecha zaatakował ją wręcz nakładką, ale sędziowie orzekli, że to defensor Jagi popełnił przewinienie. Ponieważ Dieguez za swoimi plecami miał już tylko bramkarza, Daniel Stefański po wideoweryfikacji zdecydował się na pokazanie nie żółtej, a czerwonej kartki.
- Nie widziałem jeszcze tej sytuacji na wideo. Nie mam w zwyczaju komentowania decyzji arbitrów. Sędzia jest od sędziowania, ja jestem od trenowania. Jeżeli sędzia podjął decyzję o czerwonej kartce, to znaczy, że jest jej pewny i był o tym przekonany. Od oceny pracy arbitra są odpowiednie organy, im to zostawiam. Czasami decyzje sędziego są kluczowe dla przebiegu spotkań i ich wyników, to jest normalne w piłce. Niemniej staramy się nie szukać sobie alibi i nie dawać łatwych wytłumaczeń, tylko zawsze zaczynać analizę od siebie. Ciężko mi to ocenić. Nie widziałem tego, a po drugie nie będę się skupiał tylko na tym i wyłącznie tam szukał przyczyn porażki. Moim zdaniem to nie jest takie proste - stwierdził Siemieniec.
Klęski są częścią sportu
Opiekun Żółto-Czerwonych na pomeczowej konferencji prasowej zaznaczył też, że jego zespół nie może po takiej porażce się załamać, tylko musi patrzeć na to, co przed nim.
- Taki jest sport. Wielokrotnie powtarzałem, że jeżeli chcesz wygrywać, to musisz liczyć się z tym, że czasem przegrasz. Czasem przegrasz też w takim rozmiarze. Nie poddawaj się i tym podobne hasła są może wyświechtane, ale taki jest sport, tak to jest skonstruowane. Trzeba iść do przodu, przyjmować ciosy. Czasem najważniejsze jest to, że przyjmujesz ciosy, ale wstajesz i idziesz dalej. Z takim przekazem chciałbym wyjść do drużyny i taką postawę prezentować. Musimy iść naprzód. Nie zmienimy tego, co się stało. To boli, przegrywać nie jest przyjemnie, a co dopiero w takich rozmiarach. Życie i sport to nie tylko zwycięstwa, sukcesy, gloria i chwała. To także porażka, podnoszenie się, nieustępliwość i determinacja - powiedział opiekun Jagiellonii.
Sobotni mecz skomentował również szkoleniowiec gospodarzy.
- Jesteśmy bardzo usatysfakcjonowani kolejnym zwycięstwem, teraz jest to czwarta wygrana z rzędu, więc można powiedzieć, że jesteśmy na zwycięskiej ścieżce. Po rozegraniu ośmiu meczów mamy sześć czystych kont, co jest przekonującym wynikiem. Taki był zresztą nasz dzisiejszy triumf. Dwie rzeczy, które chciałbym podkreślić, jeśli chodzi o przebieg tego spotkania. Po pierwsze, w drugiej połowie nie spuściliśmy z tonu, cały czas naciskaliśmy rywala i nawet po strzeleniu goli dalej atakowaliśmy. To mi się bardzo podobało. Druga rzecz, to kwestia VAR-u, który dzisiaj nam pomagał. Było to jednak dzięki temu, jak graliśmy. Ktoś może nam zarzucić, że wideoweryfikacja nam pomogła, ale to nie był przypadek, bo wynikało to wszystko z tego, jak zagraliśmy w ofensywie - powiedział Niels Frederiksen, trener Lecha Poznań.
Rafał Żuk
rafal.zuk@bialystokonline.pl