Adrian Siemieniec: Patrzymy na szklankę do połowy pełną, a nie do połowy pustą
Duma Podlasia nie wygrała w Szczecinie od czterech lat i na zwycięstwo w tym mieście będzie musiała jeszcze trochę poczekać. Żółto-Czerwoni w niedzielę (1.12) zremisowali z Pogonią 1:1, a sam mecz mógł się podobać, bo sytuacji do zdobywania bramek nie brakowało.
Jagiellonia Białystok
Teraz czas na Puchar Polski
Jagiellonia Białystok nie zdołała pokonać Pogoni, ale zagrała lepsze spotkanie niż ze Śląskiem czy z NK Celje. Żółto-Czerwoni w końcu dłużej operowali piłką i długimi fragmentami kontrolowali to, co dzieje się na boisku.
- Dziękuję drużynie za to spotkanie, za trud, który w nie włożyła. Chciałbym też podziękować naszym kibicom, którzy przemierzyli kolejne kilometry między Celje a Szczecinem, aby nas wspierać. Zremisowaliśmy spotkanie. Biorąc pod uwagę sytuację z końcówki, gdy zdobyliśmy bramkę, która nie została uznana, jest niedosyt. Przez większość czasu, szczególnie w drugiej połowie, mieliśmy kontrolę nad spotkaniem. Dłużej utrzymywaliśmy się przy piłce, byliśmy groźni, graliśmy według planu. To jednak nie wystarczyło do wygranej. W Szczecinie zawsze gra się trudno. Na chłodno pewnie inaczej ocenimy ten mecz. Mamy punkt, który też jest istotny, dopisujemy go do tabeli. Przed nami krótka przerwa i szykujemy się do czwartkowego meczu z Olimpią Grudziądz w Pucharze Polski - powiedział po wyjazdowym starciu Adrian Siemieniec, trener Jagiellonii.
Na pomeczowej konferencji prasowej jeden z dziennikarzy odniósł się pewnego mitu, który mówi, że łączenie gry w europejskich pucharach z grą w lidze jest w zasadzie na naszym podwórku niemożliwe. Jaga pokazuje natomiast, że da się dobrze prezentować na kilku frontach jednocześnie.
- Nie skupiamy się na tym, by obalić jakiś mit. Skupiamy się na tym, aby przygotować się jak najlepiej do kolejnego meczu. Chcemy jak najlepiej zarządzać tą sytuacją, która jest, nie narzekać, nie marudzić, szukać rozwiązań i dobrze nastawiać się pod kątem mentalnym. Patrzymy na szklankę do połowy pełną, a nie do połowy pustą. Walczymy o swoje na boisku, przed nami jeszcze cztery spotkania i to najbliższe w Pucharze Polski jest bardzo ważne, bo bardzo zależy nam na tym, aby przejść do kolejnej fazy - oznajmił Siemieniec.
Wynik mógł być zupełnie inny
Mistrzowie Polski w samej końcówce byli blisko zgarnięcia trzech oczek, jednak i gospodarze mogli sięgnąć po pełną pulę w ostatnich sekundach rywalizacji. Tak się jednak nie stało, bo fenomenalną interwencją popisał się Sławomir Abramowicz.
- Faktycznie moglibyśmy ten mecz analizować i szukać, gdzie mieliśmy szczęście, a gdzie go nie mieliśmy. Faktycznie w końcówce była sytuacja dla Pogoni, ja tego nie umniejszam, ale nie mówię też, że nie wygraliśmy spotkania, bo nasza bramka nie została uznana. Uważam, że dzisiaj zrobiliśmy naprawdę dużo, aby wygrać to spotkanie. W stosunku do dwóch ostatnich meczów mieliśmy większą kontrolę nad pojedynkiem i to mnie cieszy, a czy wynik z Pogonią jest sprawiedliwy? To zostawiam do oceny państwu - stwierdził szkoleniowiec Jagi.
Niedzielny hit podsumował też opiekun Portowców.
- Zagraliśmy dwie różne połowy. Do przerwy prowadziliśmy, ale w wielu momentach nie mieliśmy kontroli. Za szybko pozbywaliśmy się piłki. Zabrakło mi momentu, kiedy na dłużej utrzymalibyśmy się przy futbolówce i na dłużej zmusili Jagiellonię do bronienia. W drugiej połowie zakładaliśmy pressing, graliśmy wyżej. Było sporo sytuacji z obu stron. Na koniec nie wiem, czy remis jest sprawiedliwy. Na pewno w końcówce mieliśmy lepsze okazje. Był to bardzo otwarty mecz, atrakcyjny dla kibiców. Akceptujemy ten punkt i idziemy dalej. Trzeba pamiętać, że graliśmy z mistrzem Polski, który bardzo dobrze punktuje w Europie - powiedział Robert Kolendowicz, trener Pogoni.
Rafał Żuk
rafal.zuk@bialystokonline.pl