Adrian Siemieniec: Mamy niezłą pozycję wyjściową, ale wszystko jeszcze przed nami
Piłkarze Jagiellonii od kilku dni przygotowują się do rundy wiosennej sezonu 2023/2024. W tej chwili Żółto-Czerwoni są wiceliderem PKO Ekstraklasy i grają w ćwierćfinale Pucharu Polski, ale to dopiero półmetek zmagań. Najważniejsze rozstrzygnięcia dopiero nadejdą.
Jagiellonia Białystok
Za oknami zima, więc balon się przydaje
W poprzednim sezonie Jagiellonia rozpaczliwie biła się o utrzymanie, a w tym walczy o najwyższe cele i to na dwóch frontach. W takiej sytuacji powrót do wzmożonej pracy nie był zatem dla piłkarzy nieprzyjemnym obowiązkiem. Podczas pierwszych zajęć na twarzach zawodników nie brakowało uśmiechów, lecz dziwić to oczywiście nie może. Gdy przystępuje się do drugiej części sezonu, mając łatkę najładniej grającej drużyny w naszym kraju, to nie ma powodów do narzekań.
- Oczywiście nastroje muszą być dobre, bo każdy wie, w którym jesteśmy miejscu, ponadto gramy także w ćwierćfinale zmagań o Puchar Polski. Mamy niezłą pozycję wyjściową, ale wszystko jeszcze przed nami. Jesteśmy na razie w połowie pracy. Prawdziwa weryfikacja dopiero nadejdzie - mówi Adrian Siemienic, trener Jagiellonii.
W tym momencie Żółto-Czerwoni przygotowują się do rundy wiosennej na własnych obiektach. Mimo śniegu i mrozu warunki do treningów są dobre, a wszystko dlatego, że kilka tygodni temu udało się ponownie otworzyć halę pneumatyczną.
- Z pewnością obecność balonu nad sztucznym boiskiem ułatwia nam proces treningowy. Korzystamy z boiska ze sztuczną nawierzchnią, a intensywność zajęć jest różna, czasami jest to jeden, czasami dwa treningi dziennie. Tutaj, przy Elewatorskiej, będziemy trenować aż do wyjazdu do Turcji. Obecnie znajdujemy się w okresie, w którym nie ma rywalizacji ligowej, więc objętość, a także intensywność treningów jest inna. W przeciwieństwie do okresu, w którym toczymy ligowe potyczki, nie ma potrzeby bardziej skomplikowanego procesu regeneracji, co nie znaczy, że takowej regeneracji nie ma w ogóle. Jest ona częścią procesu treningowego. Poza tym mamy czas na poprawienie pewnych aspektów, na które nie ma czasu w trakcie rywalizacji ligowej. My jednak nie robimy czegoś, czego do tej pory nie realizowaliśmy. Proces treningowy trwa bowiem cały rok i my tutaj nie wymyślimy czegoś nowego, tylko chcemy udoskonalać proces techniczno-taktyczny - oznajmia szkoleniowiec Żółto-Czerwonych.
Dla białostockiego zespołu okno transferowe jest już zamknięte?
Z Jagą do rundy wiosennej przygotowuje się dwóch nowych zawodników - Kaan Caliskaner oraz Jetmir Haliti. Czy do zespołu dołączą jeszcze kolejni zawodnicy? Z klubu dochodzą sygnały, że następnych transferów nie należy się spodziewać, a już na pewno nie w najbliższym czasie, póki nikt z obecnych graczy nie odejdzie.
- Caliskaner to wysoki i rosły napastnik. Jego parametry pozwalają snuć przypuszczenia, że dobrze gra głową i potrafi zastawić się w polu karnym. Z drugiej strony dobrze czuje się z piłką przy nodze. Okres przygotowawczy to taki czas, w którym możemy sprawdzić jego przydatność do drużyny na różnych pozycjach. Oczywiście jego nominalną pozostaje pozycja napastnika, ale o wszystkim zadecyduje boisko. W tym miejscu wielkie ukłony należą się naszemu prezesowi i dyrektorowi sportowemu. Szybko uzupełnili oni nasze potrzeby kadrowe. Jetmir Haliti związał się z nami jeszcze w ubiegłym roku, więc mieliśmy czas, aby wdrożyć go w naszą taktykę, byliśmy w nieustannym kontakcie. Zależało nam, aby Szwed jak najszybciej nadrobił zaległości i szybko wkomponował się w proces treningowo-taktyczny - informuje Siemieniec.
Pierwszy sprawdzian formy Dumy Podlasia jest już bardzo blisko. 17 stycznia, a więc jeszcze przed wylotem do Belek, Jagiellonia zmierzy się bowiem z I-ligowym Motorem Lublin.
Rafał Żuk
rafal.zuk@bialystokonline.pl