8 kartek, 0 goli. Hit pomiędzy Jagiellonią a Legią na remis
Wynikiem 0:0 zakończył się środowy (24.06) pojedynek pomiędzy Jagiellonią Białystok a Legią Warszawa. Choć Żółto-Czerwoni nie potrafili ograć lidera, to jednak w grze Dumy Podlasia, w porównaniu do starcia z Cracovią, było widać spory progres.
Grzegorz Chuczun
Początek ze wskazaniem na Jagę
Warszawska Legia do spotkania z Jagą przy Słonecznej podeszła bardzo mocno osłabiona. W meczowej kadrze, z powodu kontuzji, zabrakło Marko Vesovicia, Vamary Sanogo, Jose Kante, Williama Remy'ego czy też dobrze znanego w Białymstoku Arvydasa Novikovasa. Na dodatek trener Aleksandar Vuković zdecydował się na oszczędzanie niektórych zawodników przed niezwykle ważnym w kontekście mistrzowskiego tytułu starciem z Piastem Gliwice, dlatego na ławce rezerwowych mieli zasiąść Artur Jędrzejczyk oraz Valeriane Gvilia. Mieli, bo Gruzin ostatecznie wybiegł w podstawowym składzie, a to dlatego, że urazu na rozgrzewce doznał Tomas Pekhart. Szkoleniowiec Jagi, w porównaniu do starcia z Cracovią, dokonał dwóch roszad. Zamiast Mystkowskiego i Prikryla pojawili się Bida oraz Borysiuk.
Pierwszy strzał w hicie 32. kolejki PKO Ekstraklasy oddała Duma Podlasia. Konkretnie uczynił to Taras Romanczuk, który uderzeniem zza szesnastki chciał sfinalizować ładną wymianę podań swoich kolegów w okolicach pola karnego. Niestety próba defensywnego pomocnika Jagi została zablokowana. Po chwili w zdecydowanie lepszej sytuacji znalazł się Pospisil, ale Czech, mając ogrom miejsca na 12. metrze, fatalnie chybił. W 15. minucie bramce strzeżonej przez Majeckiego znów próbował zagrozić kapitan białostoczan, lecz i tym razem golkiper przyjezdnych do interwencji zmuszony nie został. Po chwili na strzał z dystansu zdecydował się również Borysiuk. Efekt? Rzut rożny, po którym w szesnastce Legii ponownie się zagotowało.
Ogólnie rzecz biorąc, w pierwszej fazie spotkania Jagiellonia wyglądała zdecydowanie lepiej od wyraźnego lidera tabeli. Pierwsze większe zagrożenie pod bramką gospodarzy miało miejsce dopiero w 23. minucie, gdy z rzutu wolnego uderzał Slisz, a piłka otarła się o mur i wyszła na korner. Przed upływem dwóch kwadransów prostopadłym podaniem od Gvilii obsłużony został Cholewiak. 30-letni piłkarz gości - będąc w niezłej sytuacji - chybił, a dodatkowo arbiter liniowy podniósł chorągiewkę, sygnalizując pozycję spaloną. Później Legioniści oddali jeszcze kilka strzałów niecelnych, a Jaga spuściła nieco z tonu i tak często nie zapędzała się pod bramkę wicemistrzów Polski, dlatego pierwsza połowa dobiegła końca przy wyniku 0:0.
Kartki zamiast bramek
Druga część pojedynku rozpoczęła się podobnie do tej wcześniejszej, czyli od mocnego uderzenia gospodarzy. W 49. minucie główkował Ivan Runje, jednak futbolówka znów nie powędrowała w światło bramki, dlatego w tym momencie liczba strzałów celnych - biorąc pod uwagę obie ekipy - wciąż wynosiła 0. Statystyka ta zmieniła się dopiero wtedy, gdy ze stojącej piłki, z daleka, huknął Puljić, ale Majecki z pewną interwencją większych problemów nie miał. Chwilę wcześniej szczęścia - po wrzutce chorwackiego napastnika Dumy Podlasia - szukał Makuszewski. Znów niestety bezskutecznie.
Po trwającym kwadrans naporze Jagiellończyków tempo meczu spadło. Legia szukała swych szans po stałych fragmentach gry, a Jaga postanowiła chwilowo się wycofać, by złapać drugi oddech do następnych ataków. Oddech ten najwyraźniej został chwycony, bo podopieczni Petewa znów kilka razy z werwą ruszyli w kierunku pola karnego przyjezdnych. Niestety na gole się to nie przełożyło.
Trafienie otwierające wynik spotkania mogła zdobyć za to warszawska Legia, bo do zagrania kolegi dobrze wyszedł Cholewiak, który popędził w stronę Węglarza i zdecydował się na strzał. Ostatecznie Damian swymi umiejętnościami nie musiał się wykazać, gdyż świetny powrót zaliczył Runje. Chorwat zablokował uderzenie wślizgiem.
W ostatnie fazie starcia żadna z drużyn również nie potrafiła przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę, dlatego niespełna 3700 kibiców, którzy pofatygowali się na stadion, nie obejrzało w środowy wieczór goli. Wynik 0:0 dziwić nikogo jednak nie może, skoro w 6 poprzednich pojedynkach obu ekip przy Słonecznej padły zaledwie 4 bramki. Nie zabrakło za to kartek. 6 obejrzeli piłkarze, a po 1 zgarnęli też Aleksandar Vuković oraz Iwajło Petew.
Jagiellonia Białystok - Legia Warszawa 0:0 (0:0)
Jagiellonia Białystok: Damian Węglarz - Andrej Kadlec, Ivan Runje, Bogdan Tiru, Jakub Wójcicki (57' Zoran Arsenić) - Maciej Makuszewski (84' Tomas Prikryl), Taras Romanczuk, Ariel Borysiuk (60' Jesus Imaz), Martin Pospisil, Bartosz Bida - Jakov Puljić
Legia Warszawa: Radosław Majecki - Paweł Stolarski, Igor Lewczuk, Mateusz Wieteska, Michał Karbownik - Paweł Wszołek, Domagoj Antolić (74' Andre Martins), Bartosz Slisz, Walerian Gwilia, Luquinhas (68' Maciej Rosołek) - Mateusz Cholewiak
Rafał Żuk
rafal.zuk@bialystokonline.pl