Białostockie szkoły ponadgimnazjalne są gotowe na przyjęcie 4300 uczniów. Według szacunków prawie 2200 będą stanowić absolwenci gimnazjów z Białegostoku, pozostali - spoza miasta. W sumie magistrat zaplanował utworzenie 150 klas. To liczba podobna jak w obecnym roku szkolnym, gdy uruchomiono 151 oddziałów. Wtedy planowano ich 158, ale zrezygnowano z 7, bo nie nazbierała się odpowiednia liczba uczniów. Niewykluczone, że i teraz będzie podobnie.
W roku 2015/2016 aż 81 - 55% oddziałów to będą te w liceach ogólnokształcących, a 69 - 45% w szkołach zawodowych i technikach. Tylko 1 oddział zaplanowano w głośnym ostatnio Zespole Szkół Ogólnokształcących i Technicznych (Przeczytaj:
Szczury pozostają. Nadal będą kształcić techników)
- W dłuższym czasie te proporcje na korzyść szkół zawodowych zmienią się - mówi odpowiedzialny za edukację wiceprezydent Adam Poliński. - Dziś, gdyby zmieniać strukturę, trzeba byłoby zabrać oddziały z liceów - tłumaczy.
Na razie jednak miejsca są mniej więcej rozłożone tak, by uczniowie mogli kształcić się tam, gdzie wymarzyli. Jeśli w następnych latach liczba młodzieży zwiększy się (co związane jest tylko i wyłącznie z demografią), miasto będzie tworzyć więcej klas w szkołach zawodowych i technikach, co lepiej odpowiada na potrzeby rynku pracy. Właśnie te placówki w najbliższych latach będą szczególnie doinwestowane. W Regionalnym Programie Operacyjnym jest kilkaset milionów zł na doposażanie tych szkół. Z pieniędzy mają skorzystać szkoła elektryczna, gastronomiczna, budowlana, metalowo-drzewna, rolnicza oraz Centrum Kształcenia Ustawicznego i tzw. Mały Kopernik.
W najbliższych 5 latach białostockie gimnazja będzie opuszczało rokrocznie od 2300 do 2400 uczniów (chodzi o roczniki 1999-2004). Tymczasem jeszcze kilka lat temu było ich 4000. Za 10 lat liczba sięgnie 3300, ale potem znowu będzie spadać.