Aktualności

Wróć

115 krów spłonęło żywcem. Przez pożar rodzina straciła jedyne źródło dochodu

2023-05-18 08:41:58
Jednej nocy rodzina z gminy Janów straciła wszystko. W pożarze całkowitemu zniszczeniu uległa obora, w której spłonęło 115 krów. Trwa zbiórka, która pomoże rolnikom choć trochę stanąć na nogi.
KP PSP Sokółka
Tragiczny bilans pożaru

W ubiegły piątek (12.05) we wsi Kizielany w powiecie sokólskim doszło do tragicznego pożaru. O godz. 3.00 nad ranem domownicy zorientowali się, że w ogniu stoi cała obora. Na jakikolwiek ratunek było za późno.

- Brat jeszcze przed przyjazdem ratowników próbował z pobliskiej rzeki ładowarką wozić wodę, uratował dzięki temu nasz dom, który był w bliskiej odległości pożaru. Ogień był ogromny, gdy domownicy próbowali wbiec do obory, by w pierwszej kolejności ratować zwierzęta, zorientowali się, że już tam nie da się wejść. Wszystko było objęte ogniem. Wszystko - napisał założyciel zbiórki pan Dariusz Kulfan, syn małżeństwa, które wraz z jego bratem zajmowało się na co dzień gospodarstwem.

Po przybyciu pierwszego zastępu strażaków z Ochotniczej Straży Pożarnej na miejsce zdarzenia, stwierdzono całkowity pożar murowanego budynku inwentarskiego, czyli obory o powierzchni ok. 700 m2. Budynek, którego dach był pokryty blachą, ucierpiał w wyniku częściowego zawalenia. Natychmiast po zlokalizowaniu pożaru, strażacy przystąpili do intensywnych działań gaśniczych. Usuwali palące się elementy konstrukcji więźby dachowej budynku, które stanowiły zagrożenie. Ponadto palące się siano, pochodzące z 40 bel, które były składowane na drewnianym stropie, zostało dogaszone i usunięte z obiektu. Po przepaleniu się stropu, belki siana spadły na dół, co dodatkowo utrudniło działania strażaków.

Na miejsce zdarzenia przybył również wójt Janowa, który wraz z odpowiedzialnymi służbami ustalił zakres dalszych działań oraz wsparcie dla właściciela w procesie utylizacji padłych zwierząt. W trakcie akcji, która trwała ponad 6 godzin, brało udział łącznie 13 zastępów straży pożarnej, składających się z 45 doświadczonych strażaków. Dodatkowo, na miejscu obecne były ekipy pogotowia energetycznego oraz funkcjonariusze policji.

Stracili jedyny dochód

Kiedy żywioł w postaci pożaru zabiera czyjś dom, nie tylko traci się materialne dobra, ale także cały dorobek życia, który był w nim zgromadzony. To traumatyczne doświadczenie pozostawia ludzi z poczuciem bezradności i straty. Wielu z nich ma jednak pocieszenie w tym, że mają pracę i możliwość zarobienia na odbudowę swojego mienia. Niestety, nie wszyscy mają takie szczęście. W przypadku tej rodziny, strata tylu zwierząt oznacza utratę jedynego źródła dochodu.

- Tej niewyobrażalnej tragedii nie sposób opisać. Patrzenie na truchła zwierząt, zgliszcza obory paraliżuje. Ten budynek przez dziesiątki lat wspólnymi siłami, własnymi rękoma rozbudowywaliśmy, dopieszczaliśmy, on był oczkiem w głowie taty i brata, podobnie jak zwierzęta, o które dbali latami. Moi rodzice i brat na razie nie są w stanie funkcjonować, niczego szacować, są w szoku, pogrążeni w rozpaczy, dlatego w ich imieniu ja proszę o pomoc - zaapelował syn właściciela gospodarstwa.

Mimo że obora była ubezpieczona, przy obecnych cenach materiałów otrzymane odszkodowanie może być niewystarczające, aby rodzina mogła odbudować nowy budynek. Pożar spowodował tak poważne zniszczenia, że spalony obiekt nie nadaje się już do żadnego użytku - ściany są popękane, dach zawalony, a nawet stalowe słupy powyginały się od niewyobrażalnie wysokiej temperatury.

- Obawiam się, że w sytuacji, w której z dnia na dzień moja rodzina straciła płynność finansową, nie uda się uzyskać kredytu. Jednak wierzymy, że ten budynek jakoś odbudować da się, ale życia zwierzętom nic nie przywróci, zostało kilkanaście sztuk cieląt, które były w innym budynku, nie objętym ogniem. Moja rodzina sama sobie nie poradzi w podniesieniu się z tej tragedii, bo problemem będą pieniądze, a raczej ich brak. Nie wiem jaka będzie ich przyszłość, ale chciałbym im pomóc na tyle, by byli w stanie odzyskać utraconą płynność finansową, by mogli znów zarabiać na życie. Rolnikom nie jest łatwo ot tak sobie zmienić pracy, zwłaszcza, że mój tata jest już po 60-tce. On się nie odnajdzie w innym miejscu, niż w swoim gospodarstwie - przekazał pan Dariusz.

Trwa zbiórka pieniędzy dla rodziny. Aktualnie udało się już zebrać ok. 190 tys. zł z oczekiwanych 200 tys. zł. Osoby, które chcą pomóc mogą to zrobić tutaj.
Malwina Witkowska
malwina.witkowska@bialystokonline.pl