Aktualności

Wróć

100 taksówek na ulicach Białegostoku. Przewoźnicy walczą o buspasy

2014-09-18 00:00:00
Około 100 taksówkarzy przejechało ulicami Białegostoku. To ich kolejny krok w walce z miastem o udostępnienie buspasów.
Grzegorz Chuczun
Manifestacja nie utrudniła ruchu

- Przede wszystkim równość, równość i jeszcze raz równość – tak główny powód zorganizowania czwartkowej manifestacji określa Jan Bazyluk z Białostockiego Zrzeszenia Transportu, które skupia wszystkich taksówkarzy.
Jak tłumaczy, zależy im na tym, by władze miasta nie wyróżniały jednego podmiotu gospodarczego, dużego przewoźnika, jakim jest BKM, a drugiego – świadczącego te same usługi, czyli przewóz osób - lekceważyło.

A dokładnie chodzi o wpuszczenie taksówek na buspasy. Przewoźnicy walczą o to w Białymstoku już od kilku lat. Nadal bezskutecznie. W czwartek postanowili zamanifestować swoje niezadowolenie. Z lotniska na Krywlanach wyruszyło około 100 trąbiących samochodów. Przejazd odbył się bez zakłóceń, nie utrudnił też szczególnie ruchu.

Buspasy dla klientów, nie taksówkarzy

Na plac Opatrzności Bożej, gdzie spotkali się po przejeździe ulicami miasta, dojechało większość taksówkarzy.

- My nikomu nie przeszkadzamy jadąc po buspasach – mówi Krzysztof Matyjasik z Radio Taxi 857323232. - Cały świat tak jeździ. W '79 roku byłem za granicą i już wtedy były tam buspasy, którymi jeździły taksówki. Jaką my jesteśmy konkurencją dla BKM? Czy autobus podjedzie pod drzwi i pomoże starszej osobie wsiąść? – żalił się Matyjasik.

Taksówkarze przekonują, że nie jest wcale tak, że z ich usług korzystają tylko ludzie zamożni.

- 70 procent dziennych kursów zamawiają osoby starsze, które już nie mają prawa jazdy, a dojście na przystanek to dla nich katorga - twierdzi Bazyluk.

- Stojąc w korkach naliczamy opłatę postojową – dodaje z kolei Piotr Jarmołowski z Cooltura Taxi, podkreślając, że wpuszczenie taksówek na buspasy to korzyść dla pasażerów, a nie samych taksówkarzy.
Jarmołowski dodaje też, że ich klienci to bardzo często ludzie, którzy albo spóźnili się na autobus, albo ten nie przyjechał, a nie mogą czekać na następny.

Tomasz Mieleszkiewicz z Radio Taxi narzeka z kolei na inny problem - licencje. Miasto zrezygnowało z prowadzenia egzaminów dla przyszłych taksówkarzy. Przewoźnicy chcą, by one wróciły.
- Nie może być tak, że każda osoba posiadająca nawigację i samochód zostaje taksówkarzem - uważa Mieleszkiewicz.

Miasto: buspasy dla autobusów

- Mamy argumenty mówiące za tym, że nie ma palącej potrzeby, by udostępnić buspasy taksówkom – stanowisko miasta w tej sprawie przekazuje rzeczniczka magistratu Urszula Mirończuk.
- Buspasy są elementem polityki promowania transportu zbiorowego po to, by więcej mieszkańców przesiadło się na szybkie autobusy – argumentuje i zaznacza, że w ostatnich latach powstało mnóstwo szerokich ulic, a Białystok jest miastem wolnym od korków.

Na ostatnim spotkaniu taksówkarzy z zastępcą prezydenta miasta obie strony wymieniały się jedynie argumentami. Nic nie zapowiada, by w najbliższym czasie coś się w tej kwestii zmieniło. Taksówkarze przekazali projekt uchwały dotyczący konsultacji z mieszkańcami ws. buspasów. Na razie leży na biurku włodarza.

Protest taksówkarzy wykorzystują lokalni politycy. Z kierowcami narzekającymi głównie na urzędującego Tadeusza Truskolaskiego spotkali się radni PiS i kandydat tej partii na prezydenta miasta Jan Dobrzyński. Na ul. Grochowej dopingowali ich działacze Kongresu Nowej Prawicy.

Głos w sporze zabrał również inny ze starających się o fotel prezydenta - Robert Żyliński.
- Taksówkarze nie stawiają władzom Białegostoku żadnego ultimatum. Mają wiele pomysłów i rozwiązań, które są rozsądne i warte zastosowania. Są elastyczni w swoich propozycjach, godzą się na ustępstwa. Chcą rozmawiać. Sęk w tym, że magistrat odpowiada im nie, bo nie - komentował.
Ewelina Sadowska-Dubicka
ewelina.s@bialystokonline.pl