1 lipca miały wejść w życie duże zmian w kodeksie drogowym. Nie weszły
Ministerstwo Infrastruktury zapowiadało, że z powodu nowych przepisów w kodeksie drogowym rocznie prawo jazdy może stracić nawet 40 tys. kierowców. Ci na razie mogą spać jednak spokojnie, bo ustawa nie trafiła jeszcze do Sejmu. Jest poślizg.
pixabay.com
I to solidny poślizg, bo nowości w kodeksie drogowym najpierw miały obowiązywać od 1 lipca, później mówiło się już nieco bezpieczniej o wakacjach, a teraz wiemy już, że… nic nie wiemy, bo konkretnej daty nie ma. W każdym razie w najbliższych tygodniach nic w tym temacie się nie zmieni, gdyż ustawa nie znalazła się do tej pory choćby w Sejmie. A przecież później jeszcze musi trafić ona do Senatu, a dopiero wtedy, gdy już nie będzie trzeba dokonywać żadnych poprawek, wszystko pojawi się przed trzymającym długopis prezydentem.
Dlaczego nie udało się wprowadzić zmian zgodnie z planami? Prawdopodobnie za taki stan rzeczy odpowiada punkt o zwiększeniu praw pieszych na pasach, który sprawia, że pojawiają się dyskusje i wątpliwości.
- Kierujący pojazdem będzie zobowiązany do stworzenia możliwości bezpiecznego przejścia przez jezdnię nie tylko dla pieszych znajdujących się na przejściu dla pieszych, ale również dla tych pieszych, którzy wchodzą na przejście dla pieszych, w tym oczekują na możliwość wejścia na to przejście (tzn. oczekują na ustąpienie pierwszeństwa przez nadjeżdżających kierujących pojazdami) - czytamy w opublikowanym kilka tygodni temu uzasadnieniu projektu.
Ponadto w planach jest ujednolicenie limitu prędkości w terenie zabudowanym (chodzi tu o zmniejszenie dozwolonej prędkości w godzinach nocnych od 23.00 do 5.00 do 50 km/h) oraz umieszczenie zapisu o możliwości odbioru prawa jazdy za przekroczenie dozwolonej prędkości o ponad 50 km/h w terenie niezabudowanym. Do tej pory taka kara spotykała tylko tych kierowców, którzy łamali przepisy, poruszając się szybciej o wspomnianą wartość w obszarze zabudowanym.
Rafał Żuk
rafal.zuk@bialystokonline.pl